„Super Express”: - Pewnie spadł panu kamień z serca?
Piotr Lisek (30 l.): - Cieszę się, że udowodniłem swoją wartość, chociaż tak naprawdę nie powinienem musieć jej udowadniać, ani sobie ani innym. Po prostu powinienem być stale w takim miejscu. Ciężko jest jednak wciąż utrzymywać się „na topie”. Musiał kiedyś przyjść taki okres jak ubiegły rok, bez medalu. Ale moja forma jest taka jak przez ostatnie osiem lat (w roku 2015 zdobył pierwszy medal). I wraz z trenerem Marcinem Szczepańskim idziemy tym samym rytmem przygotowań, co w poprzednich latach. Tylko w roku 2022 nie udało się połączyć wszystkich „kropek” w całość.
- Podobno zmagał się pan z ostrym hejtem w minionych miesiącach…
- To nie nowość, tyle że dopiero teraz o tym mówię. Umiem sobie z tym radzić. A poza tym tylko niektóre wpisy są przykre i negatywne. Dziękuję tym, którzy są ze mną na dobre i na złe.
- Ile wart był skok po medal w porównaniu z rekordowymi pana lotami?
- Ten skok był… poprawny. Ważniejsze jest jednak to, że udało się go wykonać na tyczce bardzo twardej, tak jak tamta, na której uzyskałem kiedyś 6,02 m. Ta twardość daje możliwość, by skoczyć jeszcze wyżej. Przed mistrzostwami na treningach latałem wyżej niż w zawodach, co zdarzyło się po raz pierwszy w mojej karierze. To były wysokości od 5,80 do 5,85. Był potencjał, więc wraz z trenerem zdecydowaliśmy, że wystartuję w Stambule.
- Jak wysoko trzeba będzie fruwać latem, by lądować na podium wielkich imprez?
- Właśnie wysokość 5,80 była i chyba jest podstawą, od której zaczyna się walka o podium. Z wynikiem 5,87 zostałem wicemistrzem świata w roku 2017. Być może pójdzie to jednak wyżej za sprawą Armanda Duplantisa.
- A czy on, pożeracz rekordów, może mieć także kiedyś dołek formy?
- Mam nadzieję, że „Mondo” dołka uniknie. Bo on pokazuje nam wszystkim drogę. Przyszło mi startować w czasach niekorzystnych dla wyników sportowych, ale cieszę się, że jestem uczestnikiem tych historycznych wydarzeń.
- Liczy pan, że wróci na poziom 6 metrów?
- Nie lubię o tym mówić. Takie loty zdarzają się w szczególnych okolicznościach. I trudniej jest po raz drugi skoczyć 6 metrów niż po raz pierwszy.
- Może pomogą w tym wspólne treningi z Grekiem Emmanouilem Karelisem, z którym podzieliliście drugie miejsce w Stambule?
- Od grudnia trenujemy razem, przede wszystkim w Spale, a niedługo w RPA i we Włoszech. Czy czegoś mu zazdroszczę? Młodości (Karelis ma 23 lata - red.). On się jeszcze rozpędza, jego atuty dopiero wypłyną.
20/10/2022 DCH Piotr Lisek szykuje się do sezonu 2023. Chce wejść na wierzchołek Śnieżki, a potem fruwać wysoko
-