- Nie znam się na medycynie i nie mogę oceniać decyzji władz o odmrażaniu sportu – zastrzega się Lisek. - Wierzę, że dotychczasowe zarządzenia były potrzebne i popieram akcję „zostań w domu”. Trenuję teraz w domu w Szczecinie, gdzie mam przesuwaną bieżnię, oraz na skoczni w Dusznikach. Ale jako wyczynowiec potrzebuję też dostępu do siłowni i do odnowy. Tylko w COS w Spale niczego mi nie zabraknie. Tym bardziej, że ogranicza się grupy trenujących do pięciu osób, więc obiekty będą przeznaczone tylko dla wyczynowców. Nie muszę w tym roku skakać wysoko, ale chodzi mi o przetrwanie. Rok nieróbstwa spowodowałby, ze w przyszłym sezonie forma byłaby do niczego - dodaje.
Rekordzista Polski rozpoczął dwutygodniową izolację domową przed pierwszym zgrupowaniem w ośrodku (9 maja), który będzie zamknięty dla osób z zewnątrz, w tym dla rodzin sportowców i trenerów.
- Jednym z nielicznych plusów obecnego czasu jest bliskość rodziny, nieporównywalna z poprzednimi latami. Ja widuję się teraz tylko z żoną, córką i z trenerem. Trudniej będzie więc znieść rodzinną rozłąkę, ale zgrupowanie potrwa dwa czy trzy tygodnie, więc da się wytrzymać - analizuje Lisek
Nie będzie w ośrodku życia towarzyskiego. Obowiązuje zasada „pokój – trening – pokój”.
- Da się to znieść przez okres zgrupowania. Zawsze też można wesprzeć się książką czy filmem - pociesza się tyczkarz, który nie wyklucza startu w zawodach jeszcze w tym roku.
Medalista MŚ 2019 nie przekreśla możliwości startu w zawodach jeszcze w tym roku.
- Jeżeli krzywa zachorowań spadnie i jeżeli zawody będą tylko przed kamerami telewizji, bez widzów, to ja jestem chętny. Z zastrzeżeniem, że najważniejsze jest bezpieczeństwo - kończy.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutajhttp://sklep.grupazpr.pl/index.php?p=catalog&catalogID=340