Rio 2016. Kamila Lićwinko: Bez 2 metrów medalu nie będzie

2016-08-18 4:00

- Żeby zdobyć tutaj medal, trzeba będzie pewnie skoczyć powyżej 2 metrów. Myślę, że jestem na to gotowa - mówi Kamila Lićwinko (30 l.), jedna z naszych medalowych szans w lekkoatletycznych zmaganiach w Rio. Polka w czwartek powalczy w kwalifikacjach. Finał w sobotę.

"Super Express": - Jak wysoko trzeba będzie skoczyć, żeby wywalczyć medal?
Kamil Lićwinko: - Myślę, że powyżej 2 metrów. To są igrzyska olimpijskie, więc wszystkie zawodniczki będą przygotowane na naprawdę wysokie skakanie. Pokazały to ubiegłoroczne mistrzostwa świata w Pekinie, gdzie 1,99 m zaliczyło aż sześć zawodniczek. Teraz może być jeszcze wyższy poziom.

- Rekord życiowy na stadionie to 1,99 m. Pani organizm jest gotowy na skok powyżej 2 metrów?
- W ostatnim czasie czułam z dnia na dzień coraz bardziej, że jestem na to gotowa. Ale oczywiście wiele elementów musi się na skoczni zgrać.

- Odpuściła pani mistrzostwa Europy w Amsterdamie. To była dobra decyzja?
- Jak najbardziej tak. Tę decyzję podjęliśmy już w zeszłym roku. W tym czasie bardzo ciężko trenowałam. Chodziło o to, żeby szczyt formy przygotować właśnie na igrzyska w Rio.

- Kiedy po skandalu dopingowym wykluczono z igrzysk całą lekkoatletyczną reprezentację Rosji, ubyły pan dwie groźne rywalki. O medal będzie dzięki temu łatwiej?
- Ja w ten sposób nie myślę, bo takie podejście jest trochę jak lekceważenie rywalek. Dwóch mocnych Rosjanek nie będzie, ale wciąż będę miała dużo groźnych przeciwniczek. Pokazywały to kolejne starty i osiągane na nich wyniki. Brak Rosjanek nie osłabi według mnie poziomu konkursu.

- Te wykluczone Rosjanki to dla pani tylko rywalki czy może również dobre koleżanki?
- Wyłącznie konkurentki ze skoczni. Przyznam, że wpadka dopingowa Anny Cziczerowej była dla mnie ciosem w serce. To tak doświadczona i utytułowana zawodniczka, że lubiłam podpatrywać jak skacze. Nie spodziewałam się, że może brać doping. Inne zawodniczki też były w szoku, gdy wpadła.

- W trakcie sezonu spadła pani w tabeli wyników z pierwszego na trzecie miejsce, za Amerykankę Lowe i Niemkę Jungfleisch. Ma to dla pani znaczenie?
- Raczej o tym nie myślę. A jeżeli już, to chyba nawet lżej mi się będzie skakało w Rio bez dodatkowej presji faworytki. Tak naprawdę te osiągane w sezonie wyniki nie mają większego znaczenia, bo konkurs olimpijski wszystko zweryfikuje. To wtedy wszystkie mamy być w szczytowej formie i zawodniczki nawet spoza Top-10 tegorocznej listy może wygrać finał.

- Jak podchodzi pani do tego startu? Jest trema?
- Przede wszystkim jestem bardzo podekscytowana. To jest dla mnie coś nowego, zadebiutuję w igrzyskach, więc cała ta otoczka i zamieszanie wokół tej imprezy są dla mnie czymś wyjątkowym. Choć staram się też podchodzić do tego startu jak do kolejnych zawodów, takich jak każde inne. Lepiej niepotrzebnie się nie podpalać.

- A gdyby miała pani wybierać 1,95 m i trzecie miejsce w Rio lub ponad 2 metry i czwarte, to co by pani wzięła?
- Straszne pytanie! (śmiech) Wybieram medal, a w następnym starcie skaczę ponad 2 metry!

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze