- Już w styczniu, przed epidemią zapuściłam kotwicę w Barlinku (Zachodniopomorskie – red.), gdzie mieszka mój trener Wojciech Szymaniak. To zaledwie 15 minut jazdy od mojego domu w Lipianach - opowiada aktualna wicemistrzyni Europy w biegu na 1500 m, na stadionie i w hali. - Najwięcej czasu poświęcam bieganiu w przestrzeniach leśnych. Trenuję w lesie i w siłowni. Na stadion zaglądam sporadycznie, bo nie można zapominać o zasadach bezpieczeństwa. Maseczki na trening nie zakładam, bo powodowałaby szybkie zmęczenie, a i przepływ krwi byłby niedostateczny. Nie potrzebuję lepszych warunków niż mam tutaj, dlatego nie wybieram się na zgrupowanie do COS w Spale.
Sofia nie wystartowała w ubiegłorocznych MŚ w Katarze z powodu stanu zapalnego ścięgien Achillesa oraz kolana. Gdy przełożono na rok 2021 igrzyska w Tokio, miała nadzieję, że wystartuje chociaż w sierpniowych ME w Paryżu. Ale w tym roku nie odbędzie się żadna impreza mistrzowska.
- Przygotowuję się do sezonu, o którym nie wiadomo, czy ruszy. Bardzo bym chciała sprawdzić formę i to, czy trening idzie w dobrą stronę - wzdycha urodzona w Maroku lekkoatletka. - Ale przede wszystkim wykonuję ciężką robotę pod kątem przyszłego roku. Mogę wykonać taki trening, na który nigdy nie było czasu. Te dodatkowe miesiące, jakie dostałam w bonusie od losu na przygotowania do igrzysk, to dla mnie wielki plus. Czuję się teraz świetnie: psychicznie bardzo wypoczęta, a przez to zdolna, by szybko zregenerować się fizycznie po treningu. A jak na biegaczkę na średnich dystansach, jestem naprawdę młoda.
Wskaźnik do startu olimpijskiego uzyskała już w pierwszym starcie w sezonu letniego 2019. Ale kalendarz roku 2021 przewiduje obok igrzysk – także halowe ME w Toruniu i MŚ w Nankinie.
- Jeszcze zastanawiamy się z trenerem, czy sięgać po wszystko. Ale po drodze potrzebne byłyby obozy wysokogórskie, bo one dotąd dawały mi najlepsze efekty - kończy młoda biegaczka.