"Super Express": - Może te porażki sportowo są nieistotne, ale czy nie będą miały wpływu na morale zespołu?
Wojciech Kowalczyk: - Jakie morale? Przecież oni tam pojechali zarabiać pieniądze, budować markę wśród Polonii. Piłkarze byli w ciężkim treningu, dopiero rozpoczęli przygotowania. Poza tym Legia nie grała z ogórkami, tylko z lepszymi technicznie drużynami.
- Z nowych piłkarzy w USA z najlepszej strony zaprezentował się William Remy. Francuz kreował grę i strzelił gola Ekwadorczykom.
- W Legii najwięcej jakości brakowało jesienią w drugiej linii. Pomocnicy nie potrafili sprawić, żeby Legia dominowała. Jeżeli Remy, Vesović i Antolić dadzą drużynie nową jakość w środku boiska, to ich sprowadzenie było dobrym ruchem. Choć inna sprawa, że być lepszym od Moulina, który rzuca jedno otwierające podanie w sezonie, nie jest wielką sztuką.
- W meczu z Barceloną kontuzji kręgosłupa doznał Eduardo. Nie jest zbyt zbyt słabego zdrowia na starcia z twardo grającymi obrońcami w ekstraklasie?
- On jeszcze nie zagrał żadnego meczu w lidze, a już wszyscy obrońcy go przeczytali, wiedzą, że wystarczy go lekko pyknąć i się zepsuje. Eduardo drugim Lewandowskim nie będzie. "Lewego" kopią po nogach, popychają, a on gra swoje. Da Silva to 35-letni schorowany piłkarz. Przy porządnej kreatywnej pomocy jeszcze więcej goli będzie strzelał Niezgoda. A jeśli tak, to po co emeryt Eduardo?
- Sztab trenerski z Chorwacji, a do tego Czarnogórzec Vesović, Chorwat Antolić i Serb Radović. Legia zrobiła się mocno bałkańska. To nie rozwali szatni mistrzów Polski?
- Grałem z chłopakami z tego regionu w Betisie. Będą się trzymać razem, imprezować, wspólnie spędzać czas. Ale nie sądzę, by rozsadzili szatnię. Zamiast jednak się nad tym zastanawiać, na miejscu prezesa Mioduskiego starałbym się dojść do porozumienia z Jędrzejczykiem. Trzeba usiąść z chłopakiem i namówić go na lekką obniżkę pensji. "Jędza" w formie przez 2-3 lata może jeszcze wiele dać Legii.