Feralne zdarzenie, po którym Kamil Glik doznał kontuzji miało miejsce na treningu poprzedzającym ogłoszenie ostatecznej kadry na mistrzostwa świata. Podczas gry w siatkonogę obrońca AS Monaco nieszczęśliwie spadł na bark, który nie wytrzymał kontaktu z podłożem i doszło do uszkodzenia więzozrostu obojczykowo-barkowego.
Pierwsze diagnozy były fatalne. Według lekarza polskiej kadry, dr Jacka Jaroszewskiego, przerwa defensora miała trwać nawet sześć tygodni. Glik został wysłany przez swój klub do jednego z najlepszych ortopedów w Europie, Pascal Boileau. W poniedziałek francuski lekarz stwierdził, że nie widzi przeciwwskazań do występu piłkarza na mistrzostwach świata.
Decyzja należała więc do polskiego sztabu. Od około godziny 13:15 we wtorek Glik przechodził badania, które miały dać ostateczną odpowiedź. Według relacji, piłkarz nie miał problemów z wykonywaniem kolejnych testów i ręką poruszał swobodnie.
Doktor Jaroszewski podjął decyzje, że Kamil Glik pojedzie na mistrzostwa świata. - Po kompleksowych badaniach podjąłem, że Glik pojedzie z nami na mundial. Tym samym, Marcin Kamiński, niestety opuszcza naszą drużynę. Glika czeka teraz dużo pracy indywidualnej. Mamy nadzieję, że w ciągu tygodnia dołączy do pracy z całym zespołem - powiedział Jaroszewski.