W pierwszej połowie Polacy dobre zagrania przeplatali fatalnymi. Mieli kilka okazji do strzelenia gola, a najlepszą był strzał głową Kamila Grosickiego. Po przerwie Polacy grali dużo lepiej i zasłużenie strzelili gola. Świetnie z rzutu wolnego dośrodkował Rafał Kurzawa, a Jan Bednarek doskonale wykończył akcję. To, podobnie jak na mundialach w 2002 i 2006 roku, zwycięstwo tylko na pocieszenie, bo Polacy już po dwóch meczach stracili szansę na wyjście z grupy.
Co ciekawe, Japończycy mimo porażki i identycznego bilansu punktów i bramek jak Senegal, i tak wyszli z grupy z 2. miejsca. Powód? Mieli na koncie mniej żółtych kartek.
Końcówka spotkania, ostatnie 10 minut, to wstyd dla Japonii i Polski. Oba zespoły zupełnie przestały grać. Japończyków satysfakcjonowała (!) porażka, Polacy nie chcieli podwyższyć prowadzenia. Szczytem był moment, kiedy Japończycy długo podawali sobie piłkę na własnej połowie. Oprócz tego w ostatnich sekundach Kamil Grosicki położył się na boisku, żeby wszedł na nie Jakub Błaszczykowski. Ten „fortel” jednak się nie udał, bo sędzia zakończył spotkanie.