To był koszmar. Jeden z najboleśniejszych obrazków w historii polskiego futbolu. Wyszliśmy siedmioma defensywnymi piłkarzami na Kolumbijczyków, tymczasem w tyłach byliśmy momentami podwajani, potrajani, a nasi obrońcy wobec przeważających sił rywali musieli walczyć z kilkoma przeciwnikami jednocześnie. Zamiast biegać, umieraliśmy stojąc.
W pomeczowym wywiadzie wspomniał o tym Maciej Rybus. Obrońca polskiej reprezentacji nie miał wątpliwości, w starciu z Kolumbią nie mieliśmy żadnych szans. - Walczyliśmy z nimi dwóch na jednego, trzech na dwóch. Grałem na Cuadrado, schodził na moją stronę James, włączał się prawy obrońca, ciężko było dojść blisko, agresywnie, udawało nam się ich łapać wyżej tylko przez 20 minut. Oni grali w piłkę, my za nimi nie nadążaliśmy - stwierdził obrońca polskiej reprezentacji.
Niestety, winnym stanu rzeczy był sztab polskiej drużyny. Przygotowania do turnieju okazały sie bowiem pasmem porażek. Przeciwko Kolumbii nasi zawodnicy wyglądali po prostu fatalnie. - Nie nadążaliśmy za nimi, momentami nie byliśmy w ogóle w stanie wejść z nimi w kontakt - dodał Rybus, który po ostatnim gwizdku sędziego wyglądał na zrezygnowanego.
Czy to koniec pewnej ery w polskim futbolu?