Piłkarz, który na swoim koncie ma występy w wielkiej Barcelonie, znajduje się na czarnej liście Departamentu USA. Amerykanie twierdzą, że Marquez pomaga kartelom narkotykowym prać brudne pieniądze. Sam zawodnik odpiera stawiane mu zarzuty, a nad jego sprawą czuwa rzesza prawników, starających się wyjaśnić całe zamieszanie.
"New York Times" poinformował, że postawione zarzuty utrudniają funkcjonowanie Marquezowi i reprezentacji Meksyku na MŚ w Rosji. Zawodnik nie może mieć kontaktu z żadnym amerykańskim produktem, gdyż wówczas firmy zarejestrowane w USA mogłyby otrzymać grzywny. Dlatego 39-latek pije inną wodę mineralną, niż koledzy, ubiera się w inne stroje treningowe i mieszka w osobnym hotelu.
Marquez do Rosji przyleciał również innym samolotem. Nie mógł podróżować z kolegami z reprezentacji. Przez jakiś czas gracz nie mógł udzielać wywiadów, ale FIFA cofnęła ten zakaz, wydając jednocześnie nakaz zasłaniania logotypów sponsorów w trakcie takich rozmów. Doświadczony obrońca nie może mieć kontaktu z pracownikami FIFA pochodzącymi z USA, dlatego nie bierze udziału w konferencjach prowadzonych przez obywateli Stanów Zjednoczonych.
W pierwszym meczu MŚ 2018 Meksyk pokonał Niemców 1:0, a Rafa Marquez pojawił się na boisku w końcówce, by pomóc kolegom utrzymać korzystny rezultat.