Mundial 2018 Niemcy rozpoczęli od porażki z Meksykiem. Wraz z niekorzystnym wynikiem w świat poszedł kiepski styl, jaki zaprezentowali obrońcy tytułu. Na tle dynamicznych i ruchliwych rywali niemieccy piłkarze wyglądali słabo fizycznie, ociężale i niemrawo. Nie wyciągali wniosków z tego, co dzieje się na boisku. Meksyk wysłał im kilka sygnałów ostrzegawczych, a piłkarze Joachima Loewa nic sobie z nich nie zrobili i w końcu stracili gola po kolejnym kontrataku.
Po przerwie reprezentacja Niemiec nie miała pomysłu na sforsowanie obrony rywali. Nic nie dały zmiany i sięgnięcie po Marco Reusa, Mario Gomeza, czy Juliana Brandta. Mistrzowie świata męczyli się niemiłosiernie na boisku i zeszli z niego bez punktów. W najbliższą sobotę zagrają ze Szwecją i jeśli przegrają, odpadną z MŚ już w fazie grupowej.
- Założyliśmy sobie, że turniej jest długi i będę potrzebny szczególnie w ważnych meczach - powiedział "Bildowi" Reus, którego selekcjoner Loew wprowadził na murawę w drugiej połowie.
Wypowiedź zabrzmiała niefortunnie. Sugeruje, że Niemcy zlekceważyli pierwszy mecz turnieju, zakładając, że mistrzostwa są długie i będą przed nimi większe wyzwania. Jeśli tak było, to Meksykanie dobitnie im pokazali, że nawet zdobyty przed czterema laty tytuł nie daje prawa do umniejszania rangi poszczególnych spotkań. O tym, że coś rzeczywiście było na rzeczy i w szatni reprezentacji Niemiec nie jest kolorowo, świadczyć może przykład kilkudziesięciominutowego spóźnienia Manuela Neuera na konferencję prasową. Bramkarz tłumaczył się później dziennikarzom, że przedłużyła się burzliwa dyskusja w szatni niemieckiej kadry.