Czterech winny piłkarzy West Bromwich Albion zdążyło już przeprosić swoich kolegów. Afera zrobiła się bowiem duża. O 5:30 panowie opuścili hotel podczas zgrupowania w Barcelonie, wzięli taksówkę, pojechali do McDonalda i około 8:00 chcieli wrócić do pokojów. Wyszło średnio, bo chociaż w komplecie wyszli, w komplecie wrócili, to zapomnieli o taksówkarzu, który zgłosił kradzież pojazdu. Jak donoszą angielskie media, cała czwórka wyglądała na mocno zmęczonych poranną balangą. Hiszpańska policja nie zdecydowała się jednak poprosić nikogo z nich o sprawdzenie poziomu alkoholowego upojenia.
Do afery odniósł się już menedżer WBA Alan Pardew. Uznał zamieszanie za trudne do zaakceptowania. Dowodów winy swoich podopiecznych ma jednak sporo. Wszyscy trafili na komisariat. Złożyli zeznania. Zostali zwolnieni, ale czeka ich pewnie spora grzywna do zapłacenia. I najważniejsze: czeka ich również spotkanie z kibicami West Bromwich Albion. Zespół Grzegorza Krychowiaka wygląda w tym sezonie źle. Jest ostatni w tabeli Premier League. Tymczasem zamieszania z taksówkami zdarzyło się ledwie dwa dni przed spotkaniem WBA z Southampton w V rundzie Pucharu Anglii.
Ot, piłkarze. Zarabiają fortunę, mają najlepszą pracę na świecie i robią wiele, byle tylko ją stracić.