Manchester City do rywalizacji z Burton Albion przystąpił w okrojonym składzie. Kilka gwiazd wystarczyło jednak, by rozgromić trzecioligowca. Wielkie strzelanie w piątej minucie rozpoczął Kevin De Bruyne. Na kolejnego gola fani na Etihad Stadium musieli czekać do 30. minuty rywalizacji, co nie zwiastowało raczej niespotykanie wysokiego rezultatu. Futbol po raz kolejny jednak zaskoczył.
W ciągu zaledwie siedmiu minut piłkarze City jeszcze trzy razy pokonali golkipera gości i do przerwy mieliśmy 4:0. Jeszcze gorszy koszmar przyjezdni przeżyli po wznowieniu gry. W drugiej połowie "The Citizens" dorzucili kolejne pięć goli i ostatecznie wygrali aż 9:0. Kibice, których na obiekcie zgromadziły się trzydzieści dwa tysiące, nie żałowali zapewne, że poświęcili swój czas. Takie pogromy zdarzają się bowiem bardzo rzadko.
Nic dziwnego, że zawodnicy Burton pole gry opuszczali z nisko zwieszonymi głowami. Ich ból i rozgoryczenie doskonale rozumiał Pep Guardiola. Menedżer Manchesteru City zaskarbił sobie serca kibiców, gdy wszedł na boisko i podziękował indywidualnie każdemu z rywali. Niektórych wyściskał i rozmawiał z nimi całkiem długo. Gest był to prosty, ale piękny!
Polecany artykuł: