Co tak zdenerwowało Kamila Syprzaka? Otóż, Europejska Federacja Handballu z powodu pandemii koronawirusa i braku wolnych terminów zrezygnowała z rozgrywania meczów eliminacyjnych do przyszłorocznych mistrzostw świata w Egipcie. Taka decyzja rykoszetem uderzyła w polska kadrę, która o awans na mundial miała rywalizować w spotkaniach z Litwą i Białorusią. Zamiast gier o punkty, zdecydowano, że na afrykańskie mistrzostwa pojadą drużyny z rankingu ustalonego na podstawie miejsc jakie dane reprezentacje zajęły w ostatnich mistrzostwach Europy. Polska przez to, że zajęła 21. miejsce, nie miała szans uzyskać kwalifikacji na MŚ. Ostatnią drużyną, która zapewniła sobie awans na mundial była Francja, czternasta ekipa na Euro.
- Cisną mi się na usta różne słowa, bo była to decyzja krzywdząca dla naszej reprezentacji, w tym dla chłopaków którzy dopiero do niej wchodzą. Nie powinno to tak wyglądać, bo jesteśmy reprezentacją, która na to nie zasługuje - nie krył irytacji Syprzak.
A jednak istnieją wciąż pewne szanse na udział Polaków w przyszłorocznych MŚ. Zależy to od losu kwalifikacji w strefie amerykańskiej. Zostały one odwołane z powodu pandemii. Jeżeli nie uda się ich rozegrać do końca października, pozostaną nieobsadzone cztery miejsca w gronie 32 drużyn.
Światowa federacja IHF będzie miała w ręku dzikie karty. Zapewne jedną z nich przyzna drużynie zza oceanu. Ale pozostałe lub niektóre z pozostałych mogą być przyznane Europie. Obok Polski apetyt na nie mają Serbia, Czarnogóra i Macedonia.