Kamil Syprzak: Wygram z Norwegią dla kibiców i dla żony! [ZDJĘCIA]

2016-01-23 10:04

Ze swoimi 208 cm wzrostu na boisku idzie na bramkę rywali jak czołg. Przepycha się, walczy z rywalami na kole, a przede wszystkim rzuca gole. Obrotowy reprezentacji Polski piłkarzy ręcznych Kamil Syprzak (25 l.) potrzebował zaledwie trzech meczów, żeby zaliczyć aż 14 trafień. Z taką skutecznością zawodnika Barcelony możemy być spokojni o przyszłość Polski w mistrzostwach Europy.

"Super Express": - Zawodnik ze środka pola czy skrzydłowy ma przed rzutem chwilę czasu, żeby się rozejrzeć, zobaczyć, gdzie jest bramkarz. Ty na kole dostajesz piłkę i musisz walić od razu.

Kamil Syprzak: - Obrotowy ma swój czas podczas odbicia się i wyskoku. Wtedy pracuję nad bramkarzem. Staram się go zmylić ruchem ciała i rzucam tam, gdzie jest odsłonięta bramka. Czasami się udaje (śmiech).

- Bramkarza Norwegów już rozpracowałeś?

- Analiza trwa. Mam na co zwracać uwagę, bo to bardzo dobra drużyna. Jeden z najgroźniejszych rywali, z jakimi zmierzymy się na tych mistrzostwach.

- To czeka cię ciężkie zadanie, tym bardziej że w niedzielę twoja żona Dagmara obchodzi urodziny. Kiedy z nią rozmawialiśmy, zdradziła, że najlepszym prezentem od męża będzie medal. A żeby o nim myśleć, trzeba wygrać z wikingami.

- Cieszę się, że małżonka akurat o takim prezencie marzy. Po meczu z Norwegią będę mądrzejszy, czy jej życzenie jest do zrealizowania, czy też trzeba będzie pomyśleć o innym upominku.

- Widać, że w Barcelonie nabrałeś nie tylko mięśni, ale i boiskowej pewności siebie.

- Jestem bardziej pewny siebie. Przed ważnymi meczami nie paraliżuje mnie stres. Im trudniejszy rywal, tym bardziej mnie to nakręca.

- Miałeś już okazję spotkać się z kolegą z Barcy i liderem Białorusi Sarhiejem Rutenką?

- Wypiliśmy kawę, pożartowaliśmy, ale o wynik poniedziałkowego meczu się nie zakładaliśmy.

Najnowsze