"Super Express": - Jakie są pana przewidywania na mecz ćwierćfinałowy pomiędzy Łomżą Vive Kielce, a Montpellier?
Grzegorz Tkaczyk: - Myślę, że jeśli chodzi o procenty, to będzie 60 do 40 na korzyść Łomży Vive. Montpellier jest bardzo niewygodnym przeciwnikiem i to pokazały ostatnie lata rywalizacji z kielczanami. Dla mistrzów Polski były to bardzo trudne przeprawy, też Montpellier eliminowało Łomżę Vivę z Ligi Mistrzów i jest się kogo obawiać. Na korzyść zespołu trenera Dujszebajewa przemawia bardzo długa ławka, głębia składu i fakt, że gramy pierwszy mecz na wyjeździe.
Cezary Kucharski pierwszy raz opowiada o swojej chorobie. Jego wyznanie porusza
- Czyli lepiej grać drugi mecz u siebie?
- Na tym poziomie rozgrywek rewanż lepiej grać na własnym terenie. To psychologiczna przewaga i zespoły dążą do tego, aby zająć jak najlepsze miejsce w grupie i decydujące spotkanie zagrać przed własną publicznością.
- Wspomniał pan, że z Montpellier kielczanie mieli ostatnio trudne przeprawy. Czy te poprzednie mecze i porażki nie sprawią, że w kluczowych momentach szczypiornistom mistrzów Polski zadrży ręka?
- Na pewno jest ogromny szacunek do takiego rywala. Nie sądzę jednak, aby poprzednie mecze tkwiły w głowach kieleckich zawodników i ręka im nie zadrży. Każdy sezon jest inny. Łomża Vive ma za sobą bardzo dobre występy w Lidze Mistrzów. Wszystkich najmocniejszych w zasadzie pokonali, Barcelonę ograli dwukrotnie, co jest nie lada sztuką i na pewno pokazali bardzo dobrą formę. Warto jednak zadać pytanie, jak ta długa przerwa w występach w Lidze Mistrzów podziałała na zespół? Po raz pierwszy Vive tak długo czeka między kolejnymi etapami rozgrywek. Z jednej strony do tego dążyli zawodnicy i sztab trenerski, żeby od razu awansować do ćwierćfinału, ale zobaczymy, czy ta pauza w jednej rundzie nie podziałała w jakiś zły sposób.
- Do Montpellier poleciał Tomasz Gębala, który do niedawna leczył ciężki uraz. Czy jego powrót na parkiet w tak ważnym spotkaniu jest możliwy?
- Trudno tu o jednoznaczną odpowiedź, bo to trener widzi zawodnika na co dzień na treningach. Wiem po sobie, że wracanie po kontuzjach nie jest łatwe. Potrzeba czasu, aby wejść na odpowiednie obroty. Też pytanie, jak z głową Tomka, a więc czy nadal boi się o tą nogę, czy myśli o tym, czy też gra bez zahamowań? Byłoby to niewątpliwie duże wzmocnienie obrony Łomży Vive, ale bez Gębali gra w defensywie też wyglądała nieźle.
- Na kogo zwróciłby pan szczególną uwagę, jeśli chodzi o zespół Montpellier? W drużynie jest kilka znanych nazwisk.
- To jest zespół, który tworzy kolektyw. Ciężko wskazać jednego zawodnika będącego zdecydowanym liderem. Ich największą siłą jest agresywna gra w obronie z dobrym bramkarzem Marinem Sego. Jeśli Chorwat będzie miał swój dobry dzień, może to być kluczowe. Montpellier gra bardzo szybką piłkę ręczną, ciągną każdy atak do przodu. W takich sytuacjach nie można pozwolić sobie na większą liczbę zmian do obrony. Francuzi są mocni, gdy grają zespołowo.