Cezary Kucharski w polskiej piłce to postać doskonale znana. W przeszłości występował w reprezentacji Polski, a kibice znają go również z występów w Legii Warszawa. W ostatnim czasie w świadomości kibiców istniał przede wszystkim jako były menedżer Roberta Lewandowskiego. Kucharski jest więc dobrze rozpoznawalny przez fanów piłki, dlatego tak wiele osób przejęło się fatalnymi informacjami o jego stanie zdrowia.
Kucharski pierwszy raz o swojej chorobie. Jego wyznanie porusza
Parę miesięcy temu okazało się, że Kucharski w bardzo poważnym stanie przebywa w szpitalu w Hiszpanii i walczy o życie. Pierwsze doniesienia były bardzo sprzeczne, ale w końcu udało się ustalić, że u byłego piłkarza zdiagnozowano vasculitis, a więc grupę schorzeń zaliczanych do układowych chorób tkanki łącznej, w których dochodzi do uszkodzenia ścian naczyń krwionośnych przez proces zapalny.
Z Kucharskim było naprawdę źle, ale na szczęście najnowsze doniesienia są zdecydowanie bardziej optymistyczne. 50-latek w rozmowie z portalem SportoweFakty WP sam zdecydował się opowiedzieć o tym, co przeszedł w ostatnich miesiącach. - Od pewnego czasu, już w grudniu ubiegłego roku, czułem się źle. Ale trochę to zbagatelizowałem (...). Gdy pod koniec stycznia wyszedłem z psem na spacer, poleciała mi krew z nosa. No to pojechaliśmy do szpitala. Początkowo zdiagnozowano u mnie zapalenie płuc i na to mnie leczono. Tyle tylko że to był zaledwie jeden ze skutków poważniejszej choroby - wspomina Kucharski.
Szczere wyznanie Kucharskiego. Przeszedł trudne chwile
- W związku z tym, że mój stan zdrowia się nie poprawiał, a wręcz się pogarszał - bo spadała mi saturacja krwi, miałem kłopoty z oddychaniem - zabrano mnie do szpitala specjalistycznego w Elche. Sytuacja wtedy była już krytyczna. Tam postawiono nową diagnozę. Okazało się, że mam bardzo rzadko spotykaną chorobę i trudną do zdiagnozowania - vasculitis anca, czyli układowe zapalenie naczyń krwionośnych - wyjaśnił 50-latek.
Sytuacja była naprawdę poważna i Kucharskiego mogła uratować ogólna sprawność fizyczna. - Lekarze twierdzą, że mam szczęście, bo przeżyłem tylko dlatego, że mam bardzo silne serce sportowca. Ono wytrzymało. Nauka z tej mojej choroby dla innych jest taka, że nie można bagatelizować żadnego symptomu, że warto się badać, kontrolować stan zdrowia - powiedział Kucharski. Dodał jednocześnie, że powoli stara się wracać do zdrowia i robi wszystko, aby odzyskać dawną sprawność, ale jak przyznaje, przed nim jeszcze długa droga, ale najważniejsze, że z dnia na dzień jest coraz lepiej.