"Super Express": - Po wygranych eliminacjach do mistrzostw świata reprezentanci Polski opowiedzieli się za tym, by kadrę nadal prowadził duet Daniel Waszkiewicz - Damian Wleklak. Jak pan zamierza przekonać do siebie kadrowiczów?
Michael Biegler: - Nie słyszałem, by ktokolwiek był niezadowolony z tego, że to ja zostałem selekcjonerem. Przeszłość mnie nie interesuje. Podczas najbliższego zgrupowania będzie dosyć czasu, by znaleźć wspólny język z zawodnikami.
- Z gry w kadrze zrezygnowali Karol Bielecki, Grzegorz Tkaczyk i Marcin Lijewski. Będzie pan ich namawiał do powrotu?
- Porozmawiam z każdym z kandydatów do gry w reprezentacji. Chciałbym ich mieć do dyspozycji, ale jeśli mają inne plany, to będę szukał następców. Na razie wysłałem do Marcina Lijewskiego SMSa z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia po operacji kostki.
- Przeprowadzi się pan do Polski, czy wbędzie prowadził kadrę z doskoku?
- Tak naprawdę to... nie będę mieszkał nigdzie. Będę cały czas w drodze. Na mecze ligowe, zgrupowania, konsultacje, spotkania z polskimi trenerami i kandydatami do gry. Na razie nie ma szans, bym sprowadził do Polski na stałe przyjaciółkę i jej czteroletnią córeczkę.
- Jak się pan czuje w koszulce z białym orłem na piersi?
- Noszę ją od 13 minut i 27 sekund i jest bardzo wygodna! Pierwsze wrażenia z Polski są super! Kuchnia też jest świetna. Już zakochałem się w waszym żurku.
Michael Biegler
(51 l.). Były trener LTV Wuppertal, OSC Dortmund, TSV Dormagen, VfL Gummersbach, GWD Minden, SG Hameln, Wilhelmshavener, SC Magdeburg, TV Grosswallstadt.
W latach 1993-1996 był drugim trenerem reprezentacji Niemiec. Potem przez rok szkolił bramkarzy w reprezentacji Brazylii.
Jest stuprocentowym abstynentem i autorem wielu książek i poradników szkoleniowych o piłce ręcznej.