- Krzysiek został kopnięty w okolice kolana. Nie wiadomo jak poważny jest uraz. Ale nie możemy wykluczyć jego absencji w kolejnym spotkaniu – zakomunikował Bogdan Wenta.
- Byłoby szkoda. Bo akurat Lijewski to jeden z nielicznych graczy, do którego po meczu z nami nie można mieć specjalnych pretensji – skomentował doniesienia o kontuzji prawego rozgrywającego były reprezentant Jugosławii Djurad Trbojević. - Serb z Nowego Sadu ceni i lubi Polaków. W latach 1986 – 88 był klubowym kolegą Zbigniewa Tłuczyńskiego (ojca obecnego reprezentanta – Tomasza) w niemieckim VfL Fredenbeck. - Przyjechałem na ten mecz, bo liczyłem na wielkie widowisko. Dwie świetne drużyny, najważniejsi przeciwnicy w rywalizacji o awans na olimpiadę powinni stworzyć niezapomniany spektakl. Tymczasem oglądaliśmy jednostronny pojedynek. Polska zagrała, jak nie... Polska. Bez pressingu i agresji – komentował Trbojević wymownie uderzając pięścią w otwartą dłoń.
Postawą drużyny Bogdana Wenty mocno rozczarowani byli polscy kibice. - Jechaliśmy prawie półtora tysiąca kilometrów, bo zobaczyć taki łomot. Co się z nimi dzieje? - zastanawiał się pan Krzysztof z Kielc.
Sympatycy biało – czerwonych do Belgradu docierali na różne sposoby – samolotami i w zdecydowanej większości, samochodami. W Pionir Arenie zasiadło ich kilkuset.
- Cóż mogę powiedzieć... Jeszcze nas nie skreślajcie – apelował do fanów Michał Jurecki. Nadzieja w tym, że nasi piłkarze przeciwko Słowacji przypomną sobie, że należą do elity szczypiorniaka na Starym Kontynencie.