"Super Express": - Przede wszystkim wielkie gratulacje! Wygrałyście prawdziwą bitwę z Rosją. Wojnę pełną fauli, kuksańców, ale i pięknej walki.
Iwona Niedźwiedź: - Jeśli ktoś spodziewał się, że z Rosjankami wygramy gładko pięcioma, sześcioma bramkami, to gratuluję optymizmu. Sborna w Danii do wtorku wygrywała wszystko. Kiedy analizowałyśmy ich grę, okazało się, że mają w składzie 8-9 dziewczyn, które mogą rzucić do bramki niemal z każdej pozycji w ataku. Dysponowały potężną siłą rażenia. Wiedziałyśmy, że będzie wojna. Najważniejsze, że byłyśmy na nią gotowe.
Zobacz: MŚ w piłce ręcznej. Polska - Holandia NA ŻYWO w TV: Gdzie i o której transmisja i STREAM?
- W czasie meczu na parkiecie co chwila iskrzyło. Jak zdrowie, nie ucierpiała pani w ostrych starciach z Rosjankami?
- Trochę oberwałam. Czuję te starcia w kościach. Ale śmiejemy się z Moniką Stachowską, że my razem mamy prawie 70 lat i rywalki powinny do nas podchodzić delikatnie i z szacunkiem (śmiech). Może to nie był mój najlepszy mecz w tym turnieju, ale cieszę się, że pomogłam drużynie w obronie.
- W półfinale znów zmierzycie się z Holenderkami. Już wiecie, co trzeba poprawić, by wysoka porażka (20:31) z fazy grupowej się nie powtórzyła?
- Na pewno musimy zagrać zdecydowanie lepiej w ataku pozycyjnym, skuteczniej wykańczać akcje oraz twardo grać w obronie. To powinno sprawić, że zaprezentujemy się znacznie lepiej niż w pierwszym spotkaniu z Holenderkami. Zapewniam, że to będzie inny mecz, nie cofniemy się, nie pozwolimy im narzucić swojego stylu. Chcemy tu wygrywać jak najdłużej i wrócić z medalem!