Gdyby na 18 sekund przed końcem meczu Denis Buntić trafił do bramki, a nie w las rąk obrońców wicemistrzów Węgier, byłby remis. Rozgrywający reprezentacji Chorwacji, który wrócił do gry po tym, jak kilka tygodni temu w bójce złamał sobie rękę, i tak odkupił winy. W końcówce rzucił na 24:26 oraz 25:26 i dał kielczanom nadzieje na awans, wyciągając ich z trudnej sytuacji.
- Chciałem pokazać, że wciąż bardzo zależy mi na występach w Vive. Wtedy w kawiarni broniłem kolegi. Nie jestem żadnym chuliganem. Zrobię wszystko, by to udowodnić na boisku - zapowiadał przed meczem Buntić.
Szeged zaskoczył kielczan agresywną obroną. Podopieczni Bogdana Wenty mieli problemy ze sforsowaniem węgierskich zasieków. Dobrze, że w drugiej połowie w naszej bramce Venio Loserta zmienił Sławomir Szmal, który kapitalnie spisał się w czterech sytuacjach sam na sam. Rewanż 24 marca.