Wisła Kraków za sam awans do Champions League miała zagwarantowane ponad 7 milionów euro. Do tego dochodziły premie za rozegrane spotkania, sprzedaż praw telewizyjnych, biletów, pamiątek, itd.
- Zawrót głowy. My o takiej kasie możemy tylko pomarzyć - mówi dyrektor Vive Radosław Wasiak (39 l.). - Europejska Federacja Piłki Ręcznej za zakwalifikowanie do fazy grupowej nie płaci nic.
Wygranie rywalizacji w grupie to nagroda w wysokości 80 tysięcy euro, drugie miejsce jest warte 70 tysięcy, a każde kolejne jest wyceniane o 10 tysięcy euro mniej. Zwycięzca rozgrywek inkasuje 500 tysięcy euro. Niewiele, ale w naszej dyscyplinie uczestnictwo w Champions League to kwestia prestiżu, możliwość zaistnienia w europejskiej elicie. Sprawy finansowe schodzą na dalszy plan - uważa Wasiak.
Futboliści mają lepiej!
- Piłkarze nożni od lat bezskutecznie dobijają się do Ligi Mistrzów. Po drodze przegrywają z Kazachami i Cypryjczykami, a i tak zarabiają więcej za przegrane eliminacje niż my, choć co roku awansujemy do grona najlepszych drużyn na kontynencie - nie kryją rozżalenia gracze Vive, którzy w Lidze Mistrzów walczą nie tylko o prestiż.
- Celem zespołu jest awans do najlepszej ósemki LM i jeżeli zostanie osiągnięty, nasi gracze nie będą narzekać na stan kont - ujawnia Radosław Wasiak.