Rozmowa z trenerem Piotrem Przybeckim w poniższym materiale WIDEO:
Super Express: - Trenerze, gdy obejmował trener reprezentację na pewno spodziewał się pan, że będzie to trudne zadanie. Ale czy podejrzewał pan, że tak trudne, jak pokazał 2018 rok?
Piotr Przybecki: - No nie, przyznam się szczerze, że nie myślałem, że aż tak. Natomiast my oczywiście mogliśmy uniknąć kilku rzeczy. Powiedzmy sobie szczerze, to tylko i wyłącznie nasza niefrasobliwość i trochę brak koncentracji w końcówce jednego z meczów, już nie będę wracał jakiego (porażka z Izraelem 24:25), spowodowała taki, a nie inny efekt. Eliminacje jednak trwają. Rozwój tego zespołu także. Tak, jak widzimy w ostatnich meczach, turniejach - dużo się dzieje. Mam nadzieję, że te alternatywy, które pokazały się w ostatnim okresie, pozwolą wspiąć się nam na trochę wyższy poziom grania reprezentacyjnego.
- Muszę zapytać o ten wspomniany mecz. Na jak wysokich obrotach chodziła w szatni suszarka po tej porażce?
- Tego nawet nie można opisać słowami. Tu nawet nie chodzi o decybele, tu bardziej chodzi o sposób podejścia do tematu i tego meczu. Natomiast uważam, że to już trzeba odhaczyć. Każdemu w życiu zdarzają się takie sprawy. Najważniejsze to wyciągnąć z tego wnioski i podejść z takim zaangażowaniem do następnego zgrupowania i kolejnych meczów, jak miało to miejsce w ostatnim okresie.
- Czy reprezentacja Polski wywalczy awans na mistrzostwa Europy?
- Musimy zrobić wszystko, a nawet jeszcze więcej. Taka jest prawda. My musimy wyjść z tej grupy, to jest naszym obowiązkiem. Oczywiście, to nie jest łatwe, ale mamy mecze rewanżowe i musimy do nich podejść z jeszcze większym zaangażowaniem i koncentracją. Najważniejsze jest jednak to, że jak mówię - w tym momencie widać efekt na boisku i to później musimy przenieść na grę o punkty.
- Piotr Przybecki to, dla przeciętnego kibica, wciąż jedno z bardziej rozpoznawalnych nazwisk, związanych z obecną kadrą. Jak dużą rolę pełni więc pan i sama reprezentacja, by wypromować kolejnych zawodników, dopiero wyrabiających markę. Pojawił się choćby Arek Moryto, ale to wciąż nie jest pokrój chłopaków, którzy zdobywali medale.
- Jakaś tam mała rola moja oczywiście jest. Przede wszystkim przez trening, przekazywanie doświadczeń i motywację. Natomiast oni sami muszą do tego dojść. Chcąc coś osiągnąć w życiu, muszą wiedzieć gdzie są w tym momencie i jak chcą się rozwijać. To jest bardzo dobry przykład Arka Moryty, który poszedł do Kielc i gra regularnie. I będzie jeszcze więcej grał z sukcesami. Kamil Syprzak grał w Barcelonie, teraz na pewno przejdzie do następnego znanego klubu. To są te postaci, które muszą mieć pozytywny wpływ na resztę, bo to z nich czerpią wzorce chłopaki z polskiej ligi na kadrze. Zresztą tak, jak każdy z nas wcześniej.
- W Kielcach jednak stawia się na obcokrajowców, na czym z pewnością cierpi reprezentacja. Czy widzi pan jeszcze jakichś rodzimych zawodników, którzy mogą realnie wzmocnić zespół mistrzów Polski?
- Wiadomo, my mówimy teraz o najwyższym poziomie. Oni mają cele na poziomie dojścia do Final Four Ligi Mistrzów. Mam nadzieję, że 1-2 takich zawodników się pojawi i to już niedługo w zespole kieleckim. Oni na pewno na to patrzą. Jak tylko są tacy zawodnicy, to będą ich brać.