"Super Express": - Po pierwszej połowie rewanżu prowadziliście z Montpellier 15:11 i byliście o krok od odrobienia pięciu goli z pierwszego meczu. Co się stało z drużyną po przerwie?
Talant Dujszebajew: - Brak koncentracji. To samo było w Montpellier. Po meczu w Kielcach rozmawiałem z trenerem Francuzów i przyznał, że był przekonany, że jego drużyna odpadnie. Dlatego podeszli do spotkań z nami na luzie, nawet jak przegrywali pięcioma bramkami, to bez stresu. Bawili się grą. My byliśmy pod presją. A w takiej sytuacji, w obawie przed popełnieniem błędów, wszystko przychodzi ciężej.
- Co dzieje się w głowie trenera, gdy jego drużyna przez dwadzieścia minut drugiej połowy rzuca tylko pięć goli?
- Było mi szkoda chłopaków. Włożyli w grę wszystko, co mieli najlepszego. Nie udało się. Taki jest sport.
- Odpadnięcie z Ligi Mistrzów już w 1/8 finału to znak że Vive jest słabsze niż rok temu, kiedy wygraliście te rozgrywki?
- Jeśli jesteśmy słabsi, to tylko w głowach. Mentalnie. Po poprzednim sezonie, mistrzostwie i Pucharze Polski, wygranej w Champions League i udziale w igrzyskach w Rio, chłopaki mają prawo czuć znużenie. Nie ma co oceniać naszej gry w kategoriach porażki. 1/8 finału to sukces! Od początku formuły Final Four tylko jedna drużyna po triumfie w Lidze Mistrzów rok później awansowała do najlepszej czwórki. To niemiecka Kilonia. Nikomu więcej to się nie udało.
- To koniec Vive w obecnym składzie personalnym?
- Jeszcze się nie skończyliśmy! Chłopaki są ciągle głodni zwycięstw i jestem pewien, że dadzą kibicom mnóstwo radości.