Super Express: - Ma pan chyba ostry ból głowy. Do kontuzjowanych Jurkiewicza i Bunticia dołączył bramkarz Marin Sego. Ściągniecie kogoś na jego miejsce?
Dujszebajew: - Rok temu przed półfinałem z Barceloną mieliśmy jeszcze większy szpital. Wierzę, że Marin jednak poleci z nami do Kolonii. O wypożyczeniu innego bramkarza nie ma mowy. Zawsze mogę liczyć na Sławka Szmala, który ma siłę, żeby rozegrać dwa mecze w dwa dni. Jako jego zmiennika zabierzemy do Niemiec Krzysztofa Markowskiego.
- Vive jest na tyle mocne, by zwyciężyć w tych rozgrywkach?
- Wraz z drużynami z Final Four i Barceloną tworzymy ścisły europejski top. Ale nie odpowiem na pytanie, czy wygramy. Na razie interesuje mnie tylko mecz z PSG. Słucham tych wszystkich opinii, że to dream team ze światowej klasy zawodnikami na każdej pozycji. Ale same nazwiska nie wygrają Ligi Mistrzów! Co z tego że oni mają Karabaticia? Ja mam Jureckiego, oni Omeyera, ja - Szmala. U nich na kole rządzi Vori, a w Vive - Aguinagalde. Szanujemy rywala, ale nie ma powodu się ich bać.
- Na finał PP wrócił Grzegorz Tkaczyk i potem narzekał, że świeżo zaleczony bark nie pozwala mu atakować. Pojedzie do Kolonii?
- Oczywiście! To twardy chłopak i jak będzie trzeba, to i przy bolącym barku będzie w stanie zastąpić w ataku na dwie, trzy minuty Urosa Zormana.
- Zabiera pan do Niemiec żonę Olgę?
- Pewnie, że tak! Wierzę, że będzie tak mocno nam kibicowała, że spełnimy nasze marzenia.