„Super Express: - W liście otwartym do władz Kielc i kibiców zadeklarował pan, że rezygnuje z 25 procent miesięcznej pensji. W czasach pogoni za pieniądzem to gest bez precedensu.
Talant Dujszebajew: - Chciałem wstrząsnąć środowiskiem. Do ludzi najlepiej przemawia pieniądz, stąd moja deklaracja. Przez kilka lat Vive dawało mi chleb, byłbym niewdzięczny, gdybym teraz przeszedł obojętnie, kiedy jest źle. W takiej sytuacji najłatwiej byłoby odejść. Kiedy pojawiły się w prasie informacje, że Vive ma wielkie problemy, dostałem trzy oferty z naprawdę mocnych klubów. Od razu je odrzuciłem. Wierzę w projekt, nad którym pracujemy od czterech i pół roku. Nie odejdę. Mam świadomość, że gest jednostki nie uratuje klubu, ale wierzę, że będzie przykładem dla innych.
- Rezygnując z 25 procent wynagrodzenia, ile konkretnie pan traci?
- O kwotach rozmawiam tylko z władzami klubu. Mogę jedynie powiedzieć, że oprócz tego zrzekłem się wszystkich premii i nagród finansowych za tytuły, jakie wywalczymy.

i
- Naprawdę wierzy pan, że w jego ślady pójdą zawodnicy i też oddadzą swoje pieniądze?
- Nikogo nie mogę zmusić. Niech każdy robi tak, jak dyktuje mu sumienie. Trudno oczekiwać od nowych graczy, którzy dopiero przyszli do Vive, często odrzucając bardziej lukratywne propozycje z bogatszych klubów, żeby od razu rezygnowali ze swoich pieniędzy. Ale wierzę, że ci, którzy są w klubie parę lat, zdecydują się na podobny krok.
- Prezydent Kielc Wojciech Lubawski odmówił dofinansowania klubu kwotą 4,5 mln złotych, które ugasiłyby finansowy pożar. Nie odnosi pan wrażenia, że dla władz miasta ważniejsza od Vive jest Korona?
- W życiu nie będę krytykował pana prezydenta, ani obrażał się na miasto! Tym bardziej, że radni wiele razy dawali wyraz swojej sympatii dla Vive. Staram się zrozumieć stanowisko władz. Pan Lubawski powiedział, że w Kielcach była, jest i będzie piłka ręczna. Owszem, będzie, tylko na jakim poziomie? Musimy zrobić wszystko, żeby uchronić Vive przed popadnięciem w przeciętność! Monitorując, a następnie sprowadzając młodych zawodników wybraliśmy określoną drogę rozwoju. Mimo, że PSG czy Barcelona mają trzykrotnie wyższy budżet, to jestem pewien, że z dwudziestu wprowadzanych do drużyny młodych zawodników, dwunastu, piętnastu z nich wyrośnie na graczy światowej klasy. Tego nie wolno nam zaprzepaścić!