Tylko cud może uratować VIVE Kielce

2011-02-21 3:00

Szczypiorniści VIVE Kielce jechali na mecz z Celje Pivovarną Lasko z nożem na gardle. Zwycięstwo bardzo przybliżyłoby ich do awansu do 1/8 finału Ligi Mistrzów, porażka - znacznie ograniczała ich szanse. Niestety, podopieczni Bogdana Wenty (50 l.) przegrali po dramatycznym meczu 29:30.

Przez niemal cały mecz wszystko szło tak, jak założył sobie trener Wenta. VIVE prowadziło, dopiero końcówka okazała się koszmarem dla piłkarzy z Kielc.

- Zaczęliśmy grać zbyt luźno w obronie i rywale mogli się coraz częściej przebijać - oceniał Wenta. - Słabsza gra w defensywie sprawiła, że prawie nie mieliśmy kontrataków. A to zawsze jest ogromna strata. Dopiero kiedy Celje wyszło na prowadzenie, zaczęliśmy grać tak, jak sobie założyliśmy. Niestety, wówczas było już za późno. Słoweńcy przewyższyli nas cwaniactwem.

Przeczytaj koniecznie: Krzysztof "Diablo" Włodarczyk ćwiczył szybkość na gokarcie

Po meczu z Pivovarną rozczarowany, bardzo rozczarowany był duński bramkarz VIVE Marcus Cleverly. - Nie realizowaliśmy przedmeczowych założeń i to było główną przyczyną porażki. Zagraliśmy beznadziejnie - analizował Duńczyk.

Aby awansować do 1/8 finału Ligi Mistrzów VIVE musi w meczach z niemieckimi gigantami (Kiel i Loewen) zdobyć co najmniej trzy punkty i liczyć na potknięcia Celje i Chambery. Może to być nierealne marzenie.

Najnowsze