"Super Express": - Kiedyś mówiło się o Małyszu, że to 169 centymetrów dobra narodowego...
Adam Małysz: - Nie bardzo to... pamiętam. W porywach miałem nawet 172 cm, gdy mnie rozciągali. Teraz mierzę 170 cm. Też w porywach. Natomiast w górę poszła waga ciała, o około 10 kilogramów, do 65 kg. Po każdym rajdzie spada do 62, a potem wraca do 65, wyżej nie idzie. Ale nie muszę już stosować żadnej drastycznej diety. A jako skoczek musiałem trzymać niską wagę, bywałem głodny, miewałem stany osłabienia i często dokuczały mi migreny.
- Czy po dwóch i pół roku rajdowej przygody jest pan w miejscu, gdzie chciał się pan znaleźć?
- Na pewno jestem daleko. Mam w miarę opanowane wszystkie elementy, których się uczyłem. Ale w tym sporcie wielką rolę odgrywa doświadczenie. Dlatego trzeba jeździć, jeździć i jeździć, by go nabrać. Jeszcze bardzo dużo przede mną.
- Startuje pan teraz na trzecim z kolei samochodzie.
- Przechodzę z półki na półkę, obecnie jestem na średniej. Moje mitsubishi L200 ma moc ponad 250 kilowatów, a najlepsi mają powyżej 300. Trzy razy dachowałem, cztery czy pięć razy urwało mi się koło. Ale mój pilot Rafał Marton uprzedzał mnie, że tak się będzie działo. A dachowania wynikały zwykle z mojego błędu - źle oszacowanej prędkości, zbyt mocnego wejścia w zakręt. Niedawno w rajdzie Baja Polska postawiło mnie na dwa koła, ale tym razem "odbiłem" w odpowiednim momencie i pojechaliśmy dalej.
- A może fajnie jest znaleźć się na dachu, jeśli się przeżyje?
- W aucie rajdowym jest się tak przypiętym do fotela i otoczonym klatką ochronną, że odczucia są inne niż w osobowym. Ale nie życzę nikomu dachowania, niech nikt nie próbuje sprawdzać.
- Jaki ma pan teraz cel sportowy?
- Marzenia są zawsze. Górnym pułapem jest wygranie Dakaru lub miejsce na niższym stopniu podium. To będzie bardzo trudne, ale będę do tego dążyć.
- Czy od zakończenia kariery w marcu 2010 roku wykonał pan jakiś skok na nartach?
- Ani jednego. Mógłbym założyć dłuższe deski przy obecnej masie. Tylko nie wiem, czy obecne ciało... by poleciało.
- Podobno wkrótce zobaczymy pana za kierownicą w imprezie Red Bulla w Warszawie...
- To będzie ostry zjazd z góry. 23 września w parku Agrykola zamierzam zjechać na pojeździe bez mechanicznego napędu. Wybrałem kształt bolidu Formuły 1. Kierować mam ja, ale będzie mi towarzyszyć załoga.