Małysz uzyskał w sobotnim konkursie 132 i 133,5 m. W niedzielę miał 133 i 135,5 m. Postęp jest już widoczny, bowiem wyrównał swoje najlepsze osiągnięcie z poprzedniego sezonu (4. lokata). Jest coraz bliżej elity, ale... nadal daleko za podwójnym zwycięzcą z Whistler, „Schlierim”, któremu w niedzielę dorównywał „naprawiony” Thomas Morgenstern oraz Fin Larinto. Ten ostatni w finale uzyskał także 149 m, ale z podpórką po lądowaniu.
– Widać, że Adam zmienił pozycję dojazdową, do czego wcześniej nie udawało się go przekonać. Podniósł biodra i to pozwala mu lepiej wykorzystać przy odbiciu moc, którą ma w nogach – uważa Jan Szturc, wujek i pierwszy trener Małysza. – To na pewno efekt współpracy z Hannu Lepistoe. Ale to jeszcze nie wszystko, na co Adama stać. Jest tak doświadczonym zawodnikiem, że kiedy wyczuje odejście z progu, to powinien skakać bardzo daleko i miło nas zaskoczyć.
„SE”: – Dlaczego jego błędy daje się poprawiać za granicą, a w kraju to nie wychodziło?
– Będąc w Finlandii wiedział, że aby coś poprawić, musi dokładnie słuchać uwag trenera Lepistoe. I słuchał.
Pucharowe punkty zdobył też Kamil Stoch (22 l.) – tym razem był na miejscach 19. i 24.
* Doczekaliśmy się pierwszego w tym sezonie zwycięstwa Polaka w międzynarodowym konkursie skoków. Rafał Śliż z Wisły Ustronianka wygrał w niedzielę w Pucharze Kontynentalnym w Kranju (Słowenia).