Adrian Zieliński przed ostatecznym werdyktem żył nadzieją, że orzeczenie będzie pozytywne. Utrzymywał, że nie zrobił nic złego i jest niewinny. Panel dyscyplinarny Polskiej Agencji Antydopingowej nie dał jednak wiary jego słowom. W poniedziałek oddalono apelację sportowca od kary czterech lat dyskwalifikacji, nałożonej w styczniu tego roku przez Komisję do Zwalczania Dopingu w Sporcie. Wszystko przez pozytywny wynik próbki pobranej 1 lipca 2016 roku w Polsce.
Wyniki jej badania przyszły w najgorszym dla Zielińskiego momencie - szykował się w Rio de Janeiro do walki o olimpijski medal. Po tym, gdy okazało się, że w jego organizmie wykryto zakazany nandrolon, sportowiec został wyrzucony z reprezentacji Polski. Jak przypomniał portal interia.pl, sam utrzymywał, że świadomie nigdy nie zażywał zabronionego przez przepisy środka. Mówił, że zanieczyszczona musiała być zażywana przez niego witamina B12.
Adrian Zieliński ma jeszcze jedną szansę - odwołanie się do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie. Nie wiadomo, czy sztangista z niej skorzysta. Nawet jeśli, to o pozytywny werdykt będzie raczej trudno.
Sprawdź też: NIESAMOWITY wyczyn 76-latki. Wzięła udział w zawodach podnoszenia ciężarów [WIDEO]