Andrea Anastasi nie ukrywał wzruszenia podczas przysięgi olimpijskiej. W związku z tym nawet zażartował, że powinien postarać się o polski paszport.
Takich pożegnań nie organizowało się w mojej ojczyźnie, choć na igrzyska jechałem już dwukrotnie. To naprawdę niesamowite, w jaki sposób w Polsce świętuje się sukcesy sportowców – mówił Włoch w warszawskim Centrum Olimpijskim wg "Przeglądu Sportowego".
Włoski szkoleniowiec jest uwielbiany przez polskich fanów. Jego profil na facebooku śledzi ponad dwa tysiące stałych gości, jeszcze więcej osób czyta wpisy na twitterze.
– Takiego zainteresowania siatkówką nie ma nigdzie na świecie – cieszył się selekcjoner po Memoriale Wagnera.
Co ciekawe, Włoch potrafił zaakceptować wszystko, co do tej pory było zmorą wielu naszych sportowców.
- Nawet alkohol nie jest w tej drużynie tematem tabu. Po ceremonii wręczenia brązowych medali w Wiedniu byliśmy na przyjęciu i po raz pierwszy w życiu zobaczyłem, co to znaczy Polak pijący wódkę. Moi zawodnicy byli niewiarygodni, ale mam wrażenie, że działacze chyba jeszcze lepsi – żartował trener, który opowiada o zasadach panujących w drużynie:
– To była jednak wyjątkowa sytuacja. Dla mnie nie jest problemem, gdy ktoś wypije wieczorem piwo. Nie bądźmy obłudnikami, prawie każdy od czasu do czasu lubi się trochę napić. Na takie rzeczy nie mam zamiaru zwracać uwagi, bo wzajemne zaufanie ma być kluczem do budowania ducha tej drużyny - oznajmia Anastasi.
Gdy na początku 2011 roku przyjechał do Polski, zwrócił uwagę na fatalne drogi, jechał z Warszawy do Spały prawie trzy godziny. No i oczywiście wspomniał o Janie Pawle II:
– Wielu Włochom wasz kraj kojarzy się głównie z papieżem. Był i jest we Włoszech tak samo popularny jak w Polsce, wielu ludzi go uwielbia - wyznaje selekcjoner reprezentacji Polski
ANDREA ANASTASI zakochał się w Polsce
2012-07-25
15:40
Andrea Anastasi z każdym dniem jest coraz bardziej zauroczony Polską. Siatkarski selekcjoner reprezentacji Polski opowiada o tym, co przykuło jego największą uwagę w naszym kraju.
