- Już dwa tygodnie nic nie robię i naprawdę źle się z tym czuję. Cały czas byłam aktywna, a teraz wszystko runęło. Mam dość tej bezczynności, chcę poćwiczyć w siłowni. Tyle, ile mogę - mówi Anita Włodarczyk (24 l.), rekordzistka świata w rzucie młotem.
"Super Express": - Czy bardzo boli to, że z powodu kontuzji nogi nie wystartuje pani w sobotę w Finale Światowym IAAF?
Anita Włodarczyk: - Nie ukrywam, że było mi smutno z tego powodu. Ale trudno, zdrowie jest najważniejsze. Doktor Robert Śmigielski uznał, że uraz stawu skokowego jest zbyt poważny. I robi wszystko, by uniknąć operacji. Bo jestem już prawie zdrowa, tylko chodzi o to, by uraz się nie powtórzył.
- Gdyby jednak trzeba było ten staw skokowy operować... Która to byłaby operacja w pani karierze?
- Dopiero pierwsza. Decyzja ma zapaść za tydzień, może dwa.
- Byłby więc to jeszcze jeden pani debiut w tym roku: po rekordzie Polski, rekordzie świata i złotym medalu...
- Oj, lepiej, żeby tych debiutów już nie było (śmiech). Ale gdyby było trzeba, to oczywiście się poświęcę.