Prezes PKOl Piotr Nurowski biega jak szalony od obiektu do obiektu, szuka tych medali, które obiecywał. Obiecywał też, że poda się do dymisji, jeśli będzie ich mniej niż w Atenach (tam było 10).
Rzeczywiście nie jest dobrze, ale radzę nie panikować. Przypominają mi się igrzyska olimpijskie w Sydney. Tam też po czterech dniach nie mieliśmy żadnego krążka, robiło się nerwowo. Aż w środę Renata Mauer wystrzelała złoto i rozpruł się worek z medalami.
To dopiero począteki grzysk. Jeszcze będziemy wariować ze szczęścia, będą medale i miłe niespodzianki. Słowo honoru!