W ostatnich dniach pobił trzy rekordy kraju: na 100 metrów zmiennym oraz 50 motylkiem i 50 klasycznym, czyli żabką. Na tym ostatnim dystansie uzyskał 26,19 sek - to najlepszy w tym roku rezultat w Europie.
- Żabka to mój najlepszy styl i najchętniej nią pływam - tłumaczy pływak, który blisko cztery lata temu wyjechał do Pittsburgha w USA. W Stanach studiował ekonomię i trenował pływanie. Żeby skupić się na nauce i obronić dyplom, ćwiczenia w basenie musiał zawiesić, na cały rok. Wrócił do nich dopiero kilka miesięcy temu, już w Hiszpanii.
- Poznałem w Stanach hiszpańską dziewczynę i dlatego od stycznia mieszkam w Terrassie pod Barceloną - wyjawia nam najszybszy dziś żabkarz Europy. - Estel nie jest pływaczką, ale towarzyszy mi podczas treningów i zawodów, filmuje mnie i właściwie to mogę ją traktować jak trenerkę. Bo innego trenera nie mam - przyznaje. W Hiszpanii Plutecki czuje się znakomicie. Rozmawia swobodnie po hiszpańsku i angielsku, ma stałą pracę w serwisie komputerowo-informatycznym w Barcelonie. Tyle że obowiązki zawodowe zabierają mu dziewięć godzin dziennie. Na treningi zostaje bardzo mało czasu.
- Dlatego jeden trening staram się odbywać w trakcie... przerwy obiadowej. Z firmy mam pięć minut drogi do takiego małego, płytkiego basenu - opowiada z uśmiechem. - Z kolei po pracy mam jeszcze trening wieczorny, w sali. Tylko tyle mam czasu, nic na to nie poradzę, więc mogę się przygotowywać tylko do sprintów. A treningi układam sobie sam, korzystając z doświadczeń różnych trenerów, w tym Zbigniewa Pietrzyka. I jestem zaskoczony uzyskiwanymi wynikami - nie ukrywa.
Plutecki zdaje sobie sprawę, że w rozpoczynających się 10 grudnia mistrzostwach Europy w Stambule będzie faworytem.
- Postaram się obronić swoją pozycję - obiecuje. - Choć wiem też, że wielu rywali ostatnio nie startuje, nastawiając się wyłącznie na mistrzostwa - dodaje.