- W drodze na mityng do Bydgoszczy widziałam na tablicach rejestracyjnych przejeżdżających aut liczby 78 i 79. A wracając do Warszawy, zapamiętałam 8039. Może to coś znaczy - żartuje najlepsza młociarka świata.
80 metrów 39 centymetrów? Nie do wiary, ale ten fenomenalny wynik wydaje się w zasięgu możliwości mistrzyni świata. Bo ona dopiero dochodzi do najwyższej formy. - Po kontuzji zaczęłam treningi późno, zaledwie od tygodnia jestem w fazie startowej. Trening mam teraz lżejszy: mniej rzutów, lżejsze obciążenia żelastwem w siłowni. Siła kumuluje się we mnie. Podczas konkursu w Bydgoszczy czułam, jakby mnie roznosiło - opowiada.
Jej rekordowy rzut na mityngu w Bydgoszczy nie był jeszcze idealny. - W trzecim i czwartym obrocie Anita odczuła lekki skurcz łydki. Chciała nawet przerwać obroty, ale skurcz puścił i rekord został uratowany - wyjawia Krzysztof Kaliszewski, nowy trener Włodarczyk.
Sama rekordzistka twierdzi, że musi jeszcze pracować nad automatyzmem ruchów i właściwym postawieniem nogi po ostatnim obrocie. - W treningowych rzutach młot spadał mi już za granicę 80 metrów, ale tylko wtedy, gdy rzucałam lżejszym, trzykilogramowym. Może się uda i tym właściwym, czterokilogramowym - opowiada Włodarczyk.