- Musiałem nadrabiać czas stracony z powodu kontuzji przyczepu mięśnia i byłem trochę zmęczony. Miałem jednak tydzień odpoczynku i powinno dać to efekt w Kuusamo - mówi Małysz. - Ten kontuzjowany mięsień jeszcze czasami się odzywa, pozostała po nim blizna. Ale w treningach mi nie przeszkadza - zaznacza.
Przygotowując się do nowego sezonu, Małysz spędził około 100 dni na różnych obozach treningowych.
- Z początku czułem się dosyć samotnie, gdy przeważnie mijaliśmy się z grupą Łukasza Kruczka - przyznaje Małysz. - Za to trener Hannu Lepistoe stale mnie zaskakiwał jakimiś nowinkami technicznymi. A to zakładałem ubranie z pięciokilogramowym obciążeniem, żeby potem czuć się lżej na skoczni. A to kupiliśmy japońskie urządzenie do filmowania, na którym widać każdy element skoku...
"Orzeł z Wisły" uważa, że jego pozycja przy dojeździe do progu skoczni, która szwankowała przez połowę minionej zimy, teraz jest dobra i stabilna.
- Zaczynam ten sezon z pułapu trzynastego zawodnika poprzedniego Pucharu Świata. W Kuusamo chciałbym znaleźć się w czołowej dziesiątce. Główny cel to oczywiście igrzyska w Vancouver. Wielką radość sprawiłby mi tam każdy medal, ale największą - złoty.
Czterokrotny mistrz świata zdradza "Super Expressowi", że jest już niebawem przeprowadzi się do nowej willi w Wiśle. - Udało się już zamknąć dom z zewnątrz, a teraz stawiamy płot. W zimie będzie wyposażane wnętrze, a przeprowadzka w przyszłym roku.