Cosmos Copa Poland. Dramatyczny mecz w strugach deszczu

2012-07-30 21:57

Jak już pisaliśmy we wczorajszym wydaniu „SE”, biało-czerwonym nie udało się  zdobyć po raz trzeci z rzędu Pucharu Bloomberga. Niemniej jednak finałowy mecz z drużyną Haiti – choć zakończył się dla nas przegraną 1:2 – przejdzie do historii jako jeden się bardziej dramatycznych i... mokrych. Spotkanie rozgrywane było bowiem w strugach ulewnego deszczu, ale mimo wszystko przy tłumach kibiców, którzy dzielnie kibicowali swoim drużynom.

Od początku meczu drużyna Haiti narzuciła wysokie tempo gry. Rywale zagrali bez żadnego respektu dla dwukrotnych mistrzów i kilkakrotnie zagrozili bramce strzeżonej przez Marcina Czerwińskiego. Szczególnie groźna była lewa flanka rywali, a Łukasz Bieleń miał pełne ręce roboty z ofensywnym pomocnikiem rywali. To właśnie z tej strony boiska rozpoczęła się akcja zakończona golem dla Haiti. Precyzyjna centra została zamieniona na gola i zapachniało niespodzianką.

Po stracie gola rywale nieco zwolnili tempo gry, ale biało-czerwoni nie byli w stanie sforsować dobrze grającej obrony Haitańczyków. Bramka wyrównująca padła w 33 minucie – piłkę w środku pola wyłuskał Mateusz Brela i po krótkim rajdzie obsłużył Konrada Plewę, który doskonałym strzałem doprowadził do wyrównania. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem remisowym 1:1. Dodajmy, że choć mecz toczył się pod dyktando Haitańczyków, to jednak nie stwarzali oni klarownych sytuacji do zdobycia gola.

Druga połowa miała podobny przebieg. Od początku do ataku rzucili się rywale, którzy stworzyli kilka dogodnych sytuacji do zdobycia gola, ale zawsze na posterunku był świetnie dysponowany Marcin Czerwiński. Szczęście opuściło biało-czerwonych w 63 min. meczu – po rzucie rożnym nikt nie zablokował strzału pomocnika rywali, który zdobył jak się później okazało zwycięskiego gola.

Reasumując, mecz wygrała drużyna lepsza. Rywale byli lepsi w niemal każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła. Wygrywali większość pojedynków „jeden na jeden” oraz na główkę, a nade wszystko obrali lepszą taktykę. Wygrali też batalię o środek pola, co okazało się kluczem do zwycięstwa. Szkoda, gdyż szansa na zdobycie pucharu na własność była niespotykana.  Polscy piłkarze nie zagrali złego meczu, ale w finale takich rozgrywek trzeba się było wznieść na wyżyny. Jedynym piłkarzem, który w sobotę zagrał na swoim poziomie był Marcin Czerwiński.

– Gratuluję Haitańczykom zwycięstwa. Zagrali naprawdę dobry mecz i zasłużenie zostali koronowani. Nasze formacje nie funkcjonowały jak należy, zawodnicy ofensywni odcięci byli od podań, gorzej niż zawsze zagrała nasza defensywa. Oczywiście to wszystko w dużej mierze zasługa Haitańczyków, którzy pokazali w sobotę prawdziwą klasę. Chciałem jednak przypomnieć, że nie przegraliśmy z byle, kim – w drużynie Haiti zagrali autentyczni reprezentanci kraju. Dotarcie do finału tak wielkiej imprezy po raz trzeci z rzędu jest sukcesem bez precedensu i mam nadzieję, że przez ten pryzmat oceniana będzie postawa zespołu. Chciałem podziękować kadrze trenerskiej, zawodnikom, a nade wszystko naszym wiernym kibicom – powiedział po meczu Artur  Kurasiewicz, prezes Cosmos Copa Poland.     
Ar. Kur.

Biało-czerwoni zagrali w następującym składzie:
Marcin Czerwiński – David Musinski, Tomasz Groch, Łukasz Bieleń, Robert Kruk – Teddy Niziołek, Zbigniew Puzio, Łukasz Hausner, Marcin Kasica, Damian Serafin, Krzysztof Karcz. Wchodzili: Mateusz Brela, Konrad Plewa, Marcin Janeczko.

Najnowsze