"Orzeł z Wisły" dwukrotnie pofrunął na odległość 88,5 m na skoczni K-85 oraz 128 i 131 m na K-120. Przed decydującym skokiem w niedzielę trzykrotnie schodził z belki z powodu niekorzystnego wiatru. - Jestem teraz mistrzem w schodzeniu z belki - żartował.
Małysz wygrywa, ale wciąż odczuwa skutki naderwania przyczepu mięśnia prostego brzucha, co przydarzyło mu się na początku września. - Gdy skakałem na dużej Krokwi, znów parę razy poczułem ukłucie w brzuchu. Ale od kilku dni widzę, że skoki są na fajnym poziomie. To cieszy, bo przez trzy tygodnie wolno mi było tylko spacerować i przyjmować zabiegi zdrowotne, takie jak lasero- i magnetoterapia - mówi "Super Expressowi".
Srebrne medale w obu konkursach wywalczył Łukasz Rutkowski, a brąz - w sobotę Kamil Stoch, w niedzielę - 16-letni Grzegorz Miętus z Zakopanego, który prowadził po pierwszej serii (130 m), ale nie zdołał utrzymać przewagi.