Adriana Dadci (z prawej) w tym roku jest w formie i "czuje matę" Foto | Marek Zieliński |
- Nie, nie, ja nie rozpuszczam tymi zwycięstwami ani siebie, ani kibiców - zapewnia zawodniczka AZS AWFiS Gdańsk. - Stąpam mocno po ziemi i wiem, że w tym roku czeka mnie jeszcze bardzo dużo startów, mistrzostwa Europy i olimpiada, do której pechowo nie zakwalifikowałam się cztery lata temu. Byłam wtedy szósta w punktacji Europejek, a awansowało pięć...
Adriana zaczęła uprawiać judo mając 10 lat. Ma już w dorobku po dwa medale mistrzostw Europy juniorek i seniorek. Teraz chce wzbogacić kolekcję o medal olimpijski.
- Od małego oglądałam igrzyska w telewizji z zapartym tchem - opowiada mistrzyni Europy z 2002 roku. - Jeszcze jednak nie wybiegam myślami ku olimpiadzie.
Na razie jest w znakomitej formie, jak twierdzą trenerzy, imponuje znakomitym "czuciem maty i rywalek".
- Czucie maty to wielkie szczęście dla zawodniczki judo - wyjaśnia. - Tego nie można zaplanować. A tegoroczna seria zwycięstw to skutek bardzo ciężkiej pracy.
Od kilku lat związana jest z klubowym kolegą, Pawłem Smolińcem, który rywalizuje o miejsce w reprezentacji w kat. 100 kg z Pawłem Nastulą. Pomimo urody i sukcesów sportowych, Adriana nie ma indywidualnego sponsora. Przypisuje to niedostatecznej popularności swojej dyscypliny. Jak dotąd nie zaproponowano jej jeszcze żadnej sesji fotograficznej ("Super Express" jako pierwszy składa taką ofertę!).
- Ale nie pcham się do wielkiego świata, nie mam takich ambicji - deklaruje urodziwa brunetka, której ojciec jest Algierczykiem, a mama Polką.