"Super Express": - Kto ma większe szanse wygrać? Polska czy Grecja?
Emmanuel Olisadebe: - Jestem pod wielkim wrażeniem gry Polaków z Borussii Dortmund. Mam na myśli głównie Lewandowskiego i Błaszczykowskiego. Patrząc na to, w jakiej są formie, uważam, że szanse Polski i Grecji są jak 60:40. Grecy słyną z żelaznej defensywy, ale moim zdaniem ten ich mur nie wytrzyma uderzenia tych dwóch piłkarzy. I dobrze, bo mecz otwarcia ma przecież ogromne znaczenie. 80 procent zespołów, które przegrywają takie spotkanie na wielkiej imprezie, nie wychodzi z grupy.
- Stawiasz na Polskę, ale zagramy przecież z mistrzami Europy z 2004 roku. Myślisz, że Grecy mogą powtórzyć ten sukces?
- Nie, nie ma takiej możliwości. Takie coś dwa razy się nie zdarza. Nie oszukujmy się: grali wtedy brzydko, defensywnie, na 1:0. Nawet w samej Grecji sporo było wtedy osób, którym takie coś się nie podobało. A ten zespół zbyt wiele od tamtego czasu się nie zmienił. To są niemal ci sami piłkarze, tylko że starsi i słabsi. Już sam awans z grupy byłby dla nich sukcesem. To zespół, po którym można się spodziewać wszystkiego. Potrafią zagrać świetnie, a zaraz potem tragicznie.
- W meczu otwarcia oba zespoły będą pod ogromną presją...
- Polska pod większą. Grecy nie mają aż tyle do stracenia, bo świat raczej nie liczy na to, że znów wszystkich zadziwią. Poza tym ich atutem może być... kryzys gospodarczy. Daje tu wszystkim mocno w kość i piłkarze będą pewnie szczególnie zmotywowani, żeby chociaż na chwilę oderwać rodaków od smutnej rzeczywistości dobrymi wynikami. Nie zmienia to jednak tego, że - jak dla mnie - większe szanse na awans ma Polska.