To drugi taki przypadek w historii czeskiego futbolu, że reprezentacja przyjeżdża na mistrzowski turniej pociągiem. Pierwszy raz zdarzyło się to w... 1938 roku na mistrzostwach świata we Włoszech, czeska kadra (jeszcze jako Czechosłowacja) udała się w ten sam sposób. Wówczas doszła aż do ćwierćfinału, w którym uległa 1:2 późniejszemu brązowemu medaliście - Brazylii. Teraz Czesi liczą, że podróż pociągiem znów przyniesie im szczęście.
Piłkarze czeskiej kadry podróżowali do Wrocławia w komfortowych warunkach. Pociąg, którym jechali, został pomalowany w narodowe barwy i symbole EURO 2012, były w nim wagony restauracyjne, sypialne i... domowe kino.
Po wyruszeniu z Pragi pociąg odwiedził Pardubice, Ołomuniec, Ostrawę i Bohumin, gdzie przekroczył granicę. Wszystko po to, by piłkarze mogli się spotkać z kibicami. Na miejscu czeskie gwiazdy nie były skore do rozmów. Piłkarze szybko ominęli dziennikarzy, wsiedli do autokaru, a następnie zniknęli w hotelowym holu.
- Dla nas turniej zaczyna się dziś, od tej podróży - mówi menedżer reprezentacji, Vladimir Smicer (39 l.).