Prowadzony przez Franciszka Smudę Widzew kroczył od zwycięstwa do zwycięstwa, zmiatał kolejnych rywali, ale każda seria kiedyś się kończy. Po sześciu kolejnych wygranych spotkaniach łodzianie zaliczyli dwie kolejne wpadki - zremisowali po 1:1 z Huraganem Morąg i Ursusem Warszawa. W efekcie widzewiacy spadli z fotela lidera na drugie miejsce. - Straciliśmy punkty, ale przecież nie zawsze uda się wygrać. Mówi się, że jak nie możesz wygrać, to chociaż zremisuj. Morale w zespole nadal jest wysokie. Wszyscy zawodnicy wiedzą, że przyjdzie moment, kiedy będzie nam łatwiej wygrywać kolejne mecze - podkreślał Smuda, który ciekawie nazwał swoją pracę w Widzewie. - Zastanawiałem się nad ofertą Widzewa, nie jest łatwo spaść z... siódmego piętra do piwnicy. Do innego trzecioligowego klubu bym nie poszedł. Uważam, że miejsce Widzewa jest w Ekstraklasie. Tu jest komplet widzów na każdym meczu, ten stadion jest nie tylko na miarę Ekstraklasy, ale i Ligi Mistrzów - stwierdził szkoleniowiec, który przed laty wprowadził łodzki zespół do Champions League.
W niedzielę Widzew kolejne spotkanie. W stadionie w Nowym Mieście Lubawskim podopieczni Smudy powalczą z Finishparkietem Drwęcą. Gospodarze mogli teraz grać w II lidze, bo wygrali rozgrywki, wyprzedzająć i ŁKS i Widzew. Wywalczyli na boisku awans, ale nie udało im się uzyskać licencji na grę szczebel wyżej i w końcu musieli zostać w III lidze. Skorzystał na tym ŁKS. W ubiegłym sezonie Widzew przegrał oba spotkania z Finishparkietem Drwęcą - 2:3 i 0:1. Teraz też gospodarze spisują się dobrze. Zajmują czwarte miejsce w tabeli i mają tylko jeden punkt mniej niż widzewiacy. Niedzielny mecz będzie miał zatem bardzo duży wpływ na układ górnej części tabeli i walkę o awans.
Mecz Finishparkiet Drwęca - Widzew Łódź zostanie rozegrany w niedzielę 1 października o godz. 11.00. Spotkanie można oglądać na Widzew TV (usługa płatna). Żadna polska telewizja nie planuje transmisji na żywo.