Forma to dopiero przyjdzie!

2009-12-22 2:07

Końcówka roku w wykonaniu Justyny Kowalczyk (26 l.) wypadła równie wspaniale, jak jego pierwsze tygodnie. Nasza najlepsza biegaczka sukcesy z tegorocznych mistrzostw świata (trzy medale) może powtórzyć na igrzyskach olimpijskich.

Szanse na triumf w Vancouver są tym większe, że Kowalczyk podobno wcale nie jest jeszcze w najlepszej dyspozycji. Tak przynajmniej twierdzi jej szkoleniowiec.

- Powtarzam, że to jeszcze nie ta forma - mówi nam trener Aleksander Wierietielny (62 l.). - Wprawdzie na tym etapie sezonu Justyna jest teraz lepiej przygotowana niż w poprzednim roku, ale nie mam wątpliwości, że w styczniu będzie jeszcze szybsza, wytrzymalsza i mądrzejsza - zapewnia.

"Super Express": - Czy coś pana niepokoiło w minionych tygodniach?

Aleksander Wierietielny: - Wywrotki Justyny na trasach w Beitostoelen i w Kuusamo. Obie w miejscach bardzo łatwych technicznie, gdzie nie powinno się coś takiego zdarzyć. A skutkiem tego jest niepewność Justyny na zjazdach. W sobotnim sprincie w Rogli właśnie dlatego przyhamowała w finale i Marit Bjoergen wyprzedziła ją na zjeździe. Ale w niedzielę moja podopieczna błędów nie popełniła. Jest podbudowana tym sukcesem i w bardzo dobrym humorze wróci do domu na święta.

- Justynie udał się rewanż za niezbyt udany występ w Davos, tydzień wcześniej.

- To nie tak. Ona nie chciała żadnego rewanżu. Przecież przygotowuje się do igrzysk, a nie do zawodów pucharowych. Wszystko było ustawione pod kątem Vancouver: i poprzedni sezon, i ciężko przepracowane minione lato. Teraz startami dochodzi do pełnej formy. Nabiera szybkości, wytrzymałości i doświadczeń.

- Sukcesy w Rogli odniosła w stylu klasycznym. Tydzień wcześniej, w stylu dowolnym, były lokaty 9. i 19.

- A ja nadal uważam, że Justysia jest dobra technicznie w obu stylach. Tyle że jakoś nie udało nam się jeszcze dobrać odpowiednich nart do stylu dowolnego oraz, że jej krok "łyżwowy" nie jest jeszcze dość wyćwiczony. Nadal szukamy dodatkowego serwismena od tego stylu. Ale tych specjalistów jest niewielu, są rozchwytywani. Dlatego próbujemy zaradzić sami i na pewno sobie poradzimy w naszym gronie, w którym są już dwaj Estończycy. Będziemy też dobierać i wypróbowywać kolejne narty.

- Ale najpierw świąteczne lenistwo?

- Niespecjalnie, bo dla nas przerwa nie potrwa długo. Już w niedzielę, 27 grudnia, chcemy dotrzeć do Oberhofu w Niemczech, gdzie 1 stycznia rozpoczyna się turniej Tour de Ski.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze