Wczoraj w dziewiątej - ostatniej - partii klasycznej znów był remis. Dopiero dogrywka wyłoniła mistrzynię świata. Sadowska była blisko ostatecznej wygranej już w niedzielę, ale wtedy Tansykkużyna uratowała się z kryzysowej sytuacji. Cała ta partia trwała aż pięć godzin (zdecydowanie najdłuższa podczas ponad tygodniowych zmagań).
Rosjanka nie dawała za wygraną również w poniedziałek. Sadowska jednak nie traciła koncentracji, obie panie grały odpowiedzialnie i zachowawczo. To były długie partie - Sadowska i Tansykkużyna chyba musiały się dobrze czuć w Pałacu Prymasowskim w Warszawie. W Bellotto mieszkały ponad tydzień i swoją grą bardzo mocno wypromowały warcaby!
Po ostatniej partii klasycznej Sadowska prowadziła 54:50. Zawodniczce Admirała Pcbest Szczecin do zdobycia tytułu wystarczały remisy w dwóch decydujących partiach. W pierwszej 29-latce udało się ten cel zrealizować, za drugim razem lepsza była jednak Rosjanka, która doprowadziła tym samym do stanu 54:54.
Zwyciężczynię musiała zatem wyłonić dogrywka, w której obie panie wyczekiwały na błąd rywalki. Ten jako pierwsza popełniła Polka, która ostatecznie musiała zadowolić się tytułem wicemistrzyni świata. Dla Tamary Tansykkużyny był to już siódmy w karierze tytuł mistrzowski.