36-latek przez wiele sezonów uchodził za jednego z najlepszych piłkarzy Canarinhos. Ofensywny zawodnik miał okazję występować w najlepszych klubach na świecie. Grał dla Realu Madryt, Manchesteru City, czy AC Milan. Kariera Robinho nie potoczyła się jednak tak, jak wszyscy się tego spodziewali, bo Brazylijczyk mógł osiągnąć zdecydowanie więcej. Niekiedy wolał jednak rozrywkowy tryb życia od ciężkich treningów i wielu szkoleniowców miało z nim problemy. Robinho niedawno postanowił wrócić do Santosu, skąd wypłynął na szerokie wody.
Tomasz Hajto zawalczy w klatce MMA? Stanowcza deklaracja
Jednak jeden ze sponsorów brazylijskiego klubu nie ucieszył się z tego transferu i postanowił się wycofać. Powodem tego jest historia, która ciągnie się za Robinho. A dotyczy ona domniemanego zbiorowego gwałtu, którego piłkarz miał się dopuścić w 2013 roku. - Jesteśmy wielkimi fanami Santosu i mamy ogromny szacunek do historii tego klubu. Jednak, gdy dowiedzieliśmy, że Robinho podpisał kontrakt, to musieliśmy się wycofać ze sponsorowania klubu. Nie możemy przekroczyć wartości etycznych i moralnych, takich jak ludzka godność. Kobiety stanowią silną grupę naszych klientów, dlatego z szacunku do nich, podjęliśmy taką decyzję - brzmi komunikat firmy Orthoprice.
Agnieszka Radwańska BRUTALNIE WYŚMIANA. Jeden SZCZEGÓŁ przesądził o wszystkim [ZDJĘCIE]
Robinho nie przyznawał się do winy, a mimo tego włoski sąd w 2017 roku skazał go na 9 lat pozbawienia wolności. Piłkarz odwołał się jednak od tego wyroku. Na niekorzyść Brazylijczyka maja świadczyć transkrypcje rozmów, które wyciekły niedawno. Jairo, muzyk który miał koncert w klubie Sio Cafe właśnie w wieczór strasznych wydarzeń w rozmowie z Robinho miła stwierdzić, że "widział, jak wkładał penisa do ust kobiety". Sprawa na wokandę ma wrócić 10 grudnia.