Pani prezes zarzucano, że doprowadziła do półtoramilionowego finansowego zadłużenia lekkoatletycznej centrali. Podobno zadłużenie spadło już o połowę. Pomogły pieniądze sponsorów, wymiana księgowych oraz obcięcie sobie pensji przez samą Szewińską (z 15 tys. zł miesięcznie do 10 tys.)
- Nie jestem przylepiona do fotela, nie muszę być prezesem - deklaruje Szewińska. - Raczej nie będę ponownie kandydować.