- Na meczu Borussii z Bayernem pojawił się Franciszek Smuda. Był w euforii po tym co zobaczył w wykonaniu polskiej trójki?
- To była euforia przeplatana z rozdrażnieniem. Co do naszej trójki, to po raz kolejny zrobiliśmy dobrą reklamę polskiej piłce i to w tak trudnym meczu. Widać było, że trener był z nas zadowolony.
- Rozdrażnienie Smudy dotyczyło oczywiście zachowania Sławomira Peszki. Jakie jest twoje zdanie? Robert Lewandowski mówi, że skoro zajście nie miało miejsca na zgrupowaniu reprezentacji, to jest to sprawa między Peszką a klubem…
- W pewnym sensie tak jest, ale z drugiej strony my, reprezentanci Polski, musimy mieć świadomość, że pewnych rzeczy nie wypada nam robić. Jesteśmy przecież osobami publicznymi. Trener Smuda powiedział nam, że był na komisariacie i ma informacje z pierwszej ręki. OK, niby każdy ma prawo robić w wolnym czasie co chce, ale piłkarz musi wiedzieć jak się zachować. Co do Sławka, to możemy z trenerem rozmawiać, nawet polemizować, ale to on podejmuje ostateczną decyzję. Gdyby pozwolił Sławkowi wrócić, to już wiem co by było. Zaczęłyby się pytania o powrót Żewłakowa i Boruca.… To ciężki temat. Ja bym bardzo chciał, żeby Sławek wrócił, ale wtedy zacznie się debata o której wspomniałem. Niezwykle ciężko o sensowne wyjście z tej sytuacji. Jedno jest pewne: na niewiele ponad 50 dni przed EURO nie potrzebujemy takich kłopotów. Każdy z nas powinien o tym pamiętać.
- Trener Klopp, mimo wygranej nad Bayernem, mówi, że nic jeszcze nie jest rozstrzygnięte. Ty mówiłeś wcześniej, że jeśli pokonacie Bawarczyków, to tytuł zostanie w Dortmundzie…
- Patrząc na to jak gramy w tej rundzie – 11 zwycięstw i 2 remisy – sprawa wydaje się prosta. Takiej szansy nie powinniśmy już wypuścić z rąk. Ale to jest proste tylko w teorii. Przed nami ciężkie mecze, jak ten z Schalke. Mamy jednak bardzo dobry zespół i świetną atmosferę. To sprawia, że jesteśmy na bardzo dobrej drodze do wygrania ligi.
- Ty i Łukasz Piszczek wyłączyliście z gry Francka Riberiego, a Robert Lewandowski przyćmił Mario Gomeza. Okazało się, że polscy piłkarze mogą zagrać lepiej niż wielkie gwiazdy Bayernu…
- Tu nie ma się co bawić w indywidualne laurki. Czasem są mecze, w których trzeba zapomnieć o ofensywnych inklinacjach i bardziej przeszkadzać rywalowi niż atakować. W moim przypadku to był jeden z takich meczów. Ale nie wygraliśmy z Bayernem dzięki indywidualności. Wygraliśmy, bo jak trzeba było to broniliśmy w jedenastu, a nie w sześciu-siedmiu.
- Starczy wam sił na walkę z Schalke?
- Mam nadzieję, że tak. Moim zdaniem jesteśmy teraz w… najgorszym okresie. Bo wszyscy dookoła mówią o mistrzostwie, kibice już się cieszą, a my musimy bardzo uważać, żeby w sobotę nie zniweczyć tego, co tak ciężką pracą wypracowaliśmy w środę.