Justyna Kowalczyk: - Jechałam bardzo szybko, ale po stylu klasycznym byłam potwornie zmęczona. No i miałam bardzo słaby finisz. Widocznie mam jednak o dwa centymetry dłuższe nogi niż Steira – powiedziała po biegu Justyna, której przed ceremonią wręczenia kwiatów zaświeciły w oczach łzy. Wyraźnie liczyła na więcej niż osiągnęła...
Przeczytaj koniecznie: Historyczne złoto Justyny Kowalczyk w Vancouver!
Wydaje się, że jej narty nie były tym razem odpowiednio posmarowane. Zwłaszcza w jej popisowym stylu klasycznym nie udało się jej uzyskać przewagi. Ale nasza „Królowa nart” dokonała jednak w piatek historycznych wyczynów. Dzięki niej po raz pierwszy nasz kraj wywalczył trzy medale w jednych igrzyskach, a ona sama stała się drugą po Adamie Małyszu „zimowym” olimpijczykiem z Polski z dorobkiem trzech krążków (jeden w Turynie, dwa w Vancouver).
Przeczytaj koniecznie: Vancouver: Kowalczyk wywalczyła brąz o pół buta!
- Dobrze, że mamy kolejny medal, a nie najgorsze dla każdego olimpijczyka, czwarte miejsce. Wieczność chyba trwało, zanim usłyszeliśmy, że to jednak brąz – emocjonował się prezes PKOl Piotr Nurowski.
Justynie przyszedł nawet specjalnie kibicować... fiński trener Adama Małysza, Hannu Lepistoe.