Polska tyczkarka dziś startuje w mityngu Super GP w Londynie, a w niedzielę, dokładnie w dniu imienin Anny - w Memoriale Janusza Sidły w Sopocie.
- Mój cel na ten rok to poprawienie rekordu życiowego, który jest jednocześnie rekordem Polski (4,83 - przyp. red.). Jestem na to naprawdę przygotowana. Na treningach wszystko wygląda bardzo obiecująco - twierdzi tyczkarka SKLA Sopot. - Tylko w zawodach ciągle brakuje szczęścia. Ale zapraszam w niedzielę na stadion w Sopocie. Przy własnej publiczności, na własnej skoczni i w rywalizacji ze słynną Stacy Dragilą powinno być dobrze - mówi z nadzieją. I bez śladu zniecierpliwienia.
- Bo już jestem cierpliwa, dorosłam do tego - uśmiecha się tyczkarka. - Nie wybucham złością, nikogo nie biję, spokojnie czekam na dobre warunki i odrobinę szczęścia.
Mistrzostwa świata w Berlinie (od 15 sierpnia) jeszcze jej się nie śnią po nocach, ale ma już związane z nimi marzenie.
- Chciałabym zobaczyć dwie Polki na podium - zdradza, mając na myśli Monikę Pyrek i oczywiście samą siebie.