Kacper Przybyłko, napastnik Philadelphia Union

i

Autor: PHILADELPHIA UNION, Materiały prasowe Kacper Przybyłko, napastnik Philadelphia Union

Kacper Przybyłko szczęśliwy nie tylko na boisku. W USA odnalazł skuteczność i miłość

2019-10-02 4:41

Napastnik Philadelphii Union Kacper Przybyłko (26 lat) w Stanach Zjednoczonych najpierw odnalazł skuteczność, a ostatnio miłość. Kinga Kania (23 l.) wspiera go, ale “friendly striker” podkreśla, że na boisku nie jest przyjacielski.

“Super Express”: - Wyraźnie odbudowałeś się w USA pod względem sportowym strzelając do tej pory 15 bramek, ale też psychicznym. Jak poznałeś Kingę?
Kacper Przybyłko: - W maju odwiedził mnie brat bliźniak, który też jest piłkarzem i gra w czwartej lidze niemieckiej. Poszliśmy do restauracji, a tam barman wziął nas Rosjan. Okazało się, że też jest Polakiem i zabrał nas na imprezę. Tam poznałem Kingę i od razu się nią zachwyciłem. W Stanach Zjednoczonych mieszka od dziewięciu lat. Wcześniej była agentem nieruchomości, a ostatnio zmieniła tę branżę na doradztwo finansowe. Jestem jej bardzo wdzięczny, że możemy rozmawiać po polsku. Jednak jeden dzień w tygodniu przeznaczamy na język angielski, abym go poprawiał. Nie zawsze to nam się udaje.

- Jesteś coraz bardziej popularny o czym świadczą przydomki jakie nadają ci kibice.
- Jestem szczęśliwy, że zdrowie mi dopisuje i wszystkim mogę udowodnić, że mam umiejętności, aby z powodzeniem występować w najwyższej klasie rozgrywkowej. Wcześniej na przeszkodzie stawały sprawy zdrowotne. Najpopularniejszym przydomkiem jest “friendly striker” w nawiązaniu do mojego imienia i bajki o sympatycznym duchu Kacperku. Jednak na boisku nie jestem przyjacielski i nie mam litości do rywali.

- Z czego wynikała twoja kontuzja?
- Miałem przy tym dużego pecha. Doznałem złamania piątej kości śródstopia i lekarz spier…lił pierwszą operację. Nie dokręcił śruby, która obcierała o inną kość przy każdym kroku. Trzeba było wyciągnąć tę śrubę i starałem się grać bez niej, co było niemożliwe. Złamałem inną kość stopy i konieczna była kolejna operacja. Wówczas lekarz wyciągnął mi kość z dużego palca prawej nogi i zmienił mi statykę. To okazało się kluczowe. Po badaniach w USA okazało się, że wszystko jest w porządku.

- Pojawiły się momenty zwątpienia?
- Kiedy doznałem drugiego złamania kości w stopie, to zadzwoniłem do rodziców i popłakałem się. Powiedziałem, że jeśli przydarzy mi się to po raz trzeci, to kończę z grą w piłkę. Rodzice jednak bardzo mnie wspierali i przekonywali, że jestem młody i wszystko może się odwrócić. Tego złamania doznałem około 10 miesięcy przed podpisaniem kontraktu z Philadelphią. Nie rozumiałem dlaczego łamie mi się kość za kością. Dopiero lekarz w Kolonii mi pomógł.

- Z czym miałeś największe problemy na początku pobytu w USA?
- Ze zrozumieniem języka angielskiego z filadelfijskim akcentem, bo jest bardzo specyficzny. W szatni, czy restauracji, gdzie jest inna akustyka, nie miałem szans zrozumieć kolegów z zespołu. Jednak po dwóch-trzech miesiącach przyzwyczaiłem się do tego specyficznego akcentu.

- Sezon w USA dobiega końca. Wiesz już co dalej?
- Klub skorzystał z klauzuli i przedłużył ze mną kontrakt o kolejny rok. Trwają rozmowy na temat dłuższej umowy. Podoba mi się tutaj i chciałbym, abyśmy coś osiągnęli w fazie play off

Najnowsze