- Nie chciałem popełnić tego błędu, że piłkarze o braku powołania dowiadują się z mediów. Dlatego najpierw porozmawiałem z członkami sztabu szkoleniowego, następnie z kapitanem Jakubem Błaszczykowskim, a na końcu z tymi, których to bezpośrednio dotyczyło - ujawnił selekcjoner.
Smuda twierdzi, że mecze z Łotwą i Słowacją nie wpłynęły zasadniczo na jego decyzję, choć w kuluarach można było usłyszeć, że los Pawła Brożka ważył się do ostatnich sekund. "Brozio" jest w tragicznej formie i nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że Franz do końca się wahał - Brożek czy Kucharczyk. Padło na legionistę, ale na pocieszenie Smuda pochwalił go za sposób, w jaki ten zareagował na wiadomość, że na EURO nie zagra. - Z całej trójki to właśnie on zachował się najlepiej. To znaczy żaden z nich nie zachował się źle, ale Michał podziękował mi, że był z kadrą na dwóch zgrupowaniach i że to mu daje motywację do dalszej pracy - powiedział selekcjoner.
Smuda pocieszał skreślonych, że na EURO ani świat, ani kadra się nie kończą.
- Ci piłkarze, którzy odpadli, nie wezmą udziału w EURO, ale przecież dwa miesiące później zaczynają się już eliminacje mistrzostw świata. Jeśli ta trójka będzie robić postępy, to szybko może do tej kadry wrócić - obiecał selekcjoner.
Zgodnie z przypuszczeniami Smuda zostawił w zespole młodych zdolnych, czyli Rafała Wolskiego i Marcina Kamińskiego. Tym pierwszym zachwyceni są podobno nawet starsi kadrowicze, którzy szybko docenili jego talent. "Kamyka" pochwalił za to sam Smuda.
- On ma dopiero 19 lat, a już potrafi zagrać jak trzeba. To może być naprawdę bardzo dobry piłkarz - ocenił selekcjoner.